Warzywa... Jakoś nie wyobrażałem sobie, abym został wegetarianinem, ale przełknąłem kilka z nich. Cóż... muszę przyznać, że Whisperer naprawdę chcę mnie zabić. Warzywa od dziecka nie były moją bratnią duszą. Zawsze smakowały tak samo; ziemią i trawą. Dziwię się jak wadera może to jeść przez całe swoje życie. Może przez nie jest taka oschła i nieprzyjacielska?
- Cóż Królowo Śniegu, nie jestem fanem warzyw - powiedziałem, gdy zobaczyłem jak Whisperer spogląda na mnie z zaciekawieniem. - Ale da się je przełknąć.
Postanowiłem sobie, że jednak bycie miłym ma swoje granice. Wściekłem się na maksa, gdy obmyła mnie wodą jak jakieś zwierzę. Ale ciągle trzymałem nerwy na wodzy, co jest dość dziwne, bo zazwyczaj nad sobą nie panuję. Przynajmniej poznałem się na wilczycy. Umie kontrolować wszystkie żywioły, co jest nie lada sztuką. Musi być, więc potężna, czyli łatwo mnie zgnieść jak robaka. Może dlatego ma o sobie takie wysokie mniemanie?
- Ale nadal czegoś sobie nie wyjaśniliśmy. Zazwyczaj, gdy ktoś jest miły nie zostaje powitany szyderstwami i ostrymi słowami. I nadal chcę iść nad wodospad, a nie czekać na strumień wody, który zlatuje z nieba. Naprawdę nie wiesz co to dobra zabawa? Trochę się rozerwać, zapomnieć o swoich problemach?
Oraz trochę się odprężyć i przestać mnie denerwować? - dodałem w myślach.
Mam nadzieję, że coś z tego wywnioskuje, bo boję się, że zaraz Go wybudzi, a wtedy naprawdę będę musiał się postarać, abym nie zrobił czegoś głupiego.
Spoglądałem na wilczyce jeszcze chwilę po czym przewróciłem oczami i ruszyłem przed siebie mając nadzieję, że trafie nad ten wodospad. Z nią czy bez niej wielka mi różnica. Ważne było tylko to, aby się odświeżyć i zrelaksować, a nie wpaść do pralki i suszarki w jednym...
<Whisperer? Idziesz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz