Obudziłam się wcześnie rano. No, może nawet trochę zbyt wcześnie,
ponieważ widać jeszcze gwiazdy. Milutko. Nagle ogarnęła mnie chęć na
przetestowanie moich umiejętności w nowym żywiole. Światło też z resztą
trzeba potrenować, bo nie jest najlepiej. Omijając przeszkody - nie jest
ich wiele, ale wczoraj nie chciało mi się ogarnąć jaskini - wyszłam na
zewnątrz. Zawiał chłodny wiatr. A mogłam zostać w moim cieplutkim
mieszkanku! W celu rozgrzania się zaczęłam iść w stronę lasu. Omijając
sprawnie drzewa szybko znalazłam się u celu. Gdy uznałam, że nie ma
sensu dalej wędrować, po prostu usiadłam i spróbowałam się skupić.
Ledwie wyrósł jeden nędzny przebiśnieg. Który z resztą zaraz zwiędł.
Może potrzebuje światła? W jednej chwili trzymałam w łapie świetlistą
kulę i spróbowałam jeszcze raz. Bez skutku. Wykonałam jeszcze kilka
nędznych prób, lecz z tym samym stukiem co chwila powtarzając "no
dalej!" albo "rośnij!". Może Emriv mogłaby mi pomóc? Zerknęłam w stronę
słońca i stwierdziwszy, że Nova raczej już nie śpi, pognałam do groty
alf. Kilka minut później stanęłam przed jaskinią. Zapukawszy, wkroczyłam
do mieszkania.
- Hej, mam mały problem, Emriv. Co do mojego nowego żywiołu... -
uśmiechnęłam się lekko zakłopotana, ponieważ nie jestem przyzwyczajona
do proszenia o pomoc.
Emriv?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz