I jak tak sobie o tym myślałam przypomniało mi się, że ja sama nie znam swojej historii. Ale znam kogoś, kto może mi ją wyjawić...
- Jak?! Ja się na tym nie znam! - taka była reakcja Aust gdy opowiedziałam jej o moich zamiarach poznania własnej przeszłości. - Czemu nie zapytasz Emriv? To ona jest zielarką, nie ja.
- Nie poznaję cię. Zawsze mi pomagałaś, zawsze jesteś taka chętna do pracy i w ogóle, a teraz...?
- Przepraszam Daiki....ja...a nie ważne. Bierzmy się do roboty, chyba potrafię ci pomóc - powiedziała po chwili z uśmiechem. Ruszyła w głąb swojej groty, usłyszałam hałas spadających rzeczy i jęki Aust, po czym zauważyłam, że wilczyca niesie coś w pysku. Usiadła obok mnie i położyła na ziemi jakiś placek, w środku którego poruszały się dwa patyki.
- Co to jest? - spytała zupełnie zdezorientowana.
- Zegar, wszystkim muszę to tłumaczyć, to wynalazek ludzi.
- Aha, mówiłaś mi to już, to taki przedmiot pokazujący czas!
- No tak, ale to nie jest zwykły zegar, to Zegar Dwóch Czasów.
- Brzmi groźnie - powiedziałam sarkastycznie.
- Nie wygłupiaj się, to poważna rzecz....i twój prezent.
- Co?
- Daję ci go w prezencie na święta.
- Dzięki...a co mam z nim zrobić?
Aust pacnęła się łapą w czoło na znak totalnego załamania.
- To klucz do rozwiązania, odpowiedź na twoje pytanie!
- To pytanie, o moją przeszłość? - upewniłam się
Aust przytaknęła.
- To magiczny przedmiot. Może cię przenieść w przyszłość lub w przeszłość na ile chcesz godzin. Tylko pamiętaj: przeszłości nie można zmienić.
Nic już nie mówiłam. Wstałam i położyłam łapę na zegarze. Nie wiedziałam jak się go używa, ale coś mi podpowiadało, że dobrze robię. Zamknęłam oczy i...zawahałam się. A gdyby tak....? Chcę poznać prawdziwą historię - pomyślałam i świat zawirował. Tak przynajmniej mi się zdawało. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje, czułam się przez chwilę jakby w stanie nieważkości. Potem znowu poczułam grunt pod łapami.
Otworzyłam oczy. Najpierw dotarł do mnie obraz, dopiero potem dźwięk, ale na samym końcu przerażenie.
Znajdowałam się na wysokiej skale. Stąd widziałam ogromną polanę, tą samą , na której teraz odbywają się spotkania i narady gdy Emriv chce ogłosić coś ważnego. Tyle, że w tym momencie widziałam bitwę. Straszliwą rzeź i rozlew krwi. Aż po horyzont ciągnęły się wojska wrogo nastawionych wilków, a z oddali nadciągało ich jeszcze więcej. Na niebie szalała burza, a tuż pod skałą, na której stałam broniły się inne wilki. Te nie były aż takie straszne jak tamte, nie miały barw wojennych wymalowanych na wychudzonych czarnych pyskach. Od razu rozpoznałam kto jest kim. Emriv mówiła mi kiedyś o tej bitwie między starą Watahą Wspomnień, a Watahą Cienia. Wtedy nasza wataha zebrała wszystkich możliwych sojuszników by pokonać wrogów. I udało im się. Teraz jednak zobaczyłam coś jeszcze. Obok mnie stał jakiś dorosły wilk wraz z czwórką szczeniaków.
- Musimy im pomóc Nighto! - krzyknął jeden ze szczeniaków. Była to czarna malutka wilczyca.
- Nie możecie, Wild Life mnie zabije - mówił dorosły wilk, który nazywał się Nighto, ale mała wilczyca już popędziła w dół stromego zbocza.
- Kathie, zaczekaj!
- Pomożemy ci! - krzyczały inne szczeniaki biegnąc za nią. Uśmiechnęłam się. Najwidoczniej oni mnie nie widzieli. W sumie czemu się dziwić, byłam dla nich z przyszłości. To była tylko wizja, hologram...
W tym momencie obraz zafalował i zamazał się jakbym dostała mocno w głowę. Zakręciło mi się w głowie ale już po chwili stałam z zupełnie innej strony tego wszystkiego. Tym razem byłam w ciemnym i gęstym lesie. To chyba był las Dark Fear i mimo, że byłam daleko od pola bitwy i tak słyszałam jej ciche odgłosy. Na myśl, że byłam w Dark Fear dreszcz mnie przeszedł ale zaraz moją uwagę przykuło coś innego. Mianowicie dziura w ziemi, która utworzyła się na moich oczach jakieś trzy metry ode mnie. Wyglądało to obrzydliwie ponieważ z błota jakie w niej było zaczęła się formować jakaś postać. Po chwili zobaczyłam kształt zbliżony do wilka, a później z dziury wylazła wilczyca. Zupełnie nie wyglądała jakby właśnie wyszła z błota. Wręcz przeciwnie, była czysta i biała ale tylko do połowy. Jej druga połowa wraz z ogonem była czarna jak smoła. W życiu nie widziałam dziwniejszego koloru futra. Wilczyca rozejrzała się najpierw dookoła, a potem spojrzała w niebo i roześmiała się okropnym złowieszczym śmiechem. Z ciemnych chmur wystrzelił piorun tak jasny, że niemal mnie oślepił. Trafił w wilczycę i wszystko się zamazało. Słyszałam już tylko echo jej przerażającego śmiechu.
Obraz znowu się zamazał. Myślałam, że to już koniec, ale nie... Potem zobaczyłam inną wilczycę: zwykłą o brązowym kolorze futra. Jej oczy były duże i koloru miodu tak samo jak oczy maleńkiego wilczka leżącego obok niej. Maluch również był brązowy i miał takie same łaty jak Emriv...bo to chyba była mała Emriv. Jej mama rozmawiała z wilczycą, która w śnieżnobiałe futro wplecione miała różnokolorowe pióra, koraliki i wisiorki. Najprawdopodobniej była szamanką, a moje przypuszczenia potwierdziły się gdy powiedziała:
- Sześć wilczyc żywiołów posiądzie moc jakiej nie znał świat. Połączy ich wróg, bo gniew burzy poznają i burzę zgładzą.
Nic z tego nie zrozumiałam ale właściwie to nawet nie miałam dużo czasu by się zastanawiać bo obraz znowu się rozmył i znowu stałam w grocie. Tyle, że ta była olbrzymia i bogata. Sufitu nawet nie widziałam - tak był wysoko - a z czarnych ścian zwisały różne złote przedmioty. Zaraz...sufitu nie było. Zamiast niego w górze kłębiły się ciemne chmury z których raz po raz strzelał piorun. Prąd przechodził po ścianach groty i wnikał w grunt powodując fale energii, które z kolei przepływały przez podłoże do czegoś na środku sali. Tym czymś była jakby wielka misa przepełniona światłem.
Teraz zrozumiałam. Złoto przyciąga błyskawice - kiedyś mówiła mi to Aust - a ten mechanizm służył zbieraniu ich do tego naczynia. W tym momencie do jaskini weszła ta wilczyca, która powstała w Dark Fear, tyle, że teraz była znacznie większa, a jej dwukolorowe futro zdobiły róże. Dlaczego róże? Przecież - z tego co wywnioskowałam - była od burzy, to po co jej kwiaty?
- Każ natychmiast odszukać wszystkie wilki żywiołów i porozdzielać je do osobnych watah, a jeśli zobaczysz, że zakładają nową watahę zabijcie ich Alfę - zwróciła się do kogoś kto wszedł za nią. Dopiero w blasku, który bił z wielkiej misy zauważyłam, że był to zwykły szary wilk z blizną na pysku.
- Ale Nefara... - odezwał się.
- Królowo! - poprawiła go ostro.
- ...królowo, robimy to już od dwóch miesięcy. Jak na razie chyba nic ci nie grozi.
- Milcz! - wrzasnęła, a jej głos potoczył się echem po ogromnej jaskini. Do środka wpadł kolejny piorun, a grzmot dodał sytuacji jeszcze większej grozy. - Nie po to chyba cię wybrałam na dowódcę szpiegów żebyś mi teraz rezygnował z wykonywania moich rozkazów! Masz mi znaleźć te sześć wilków i rozdzielić je!
Obraz kolejny raz się rozmył i tym razem unosiłam się jakby w powietrzu. Tuż obok mnie leciała znowu ta okropna demonica burzy.
- Wyczuwam je...gdzieś tu są... - mruczała pod nosem. Zastanawiało mnie jak ona się unosi skoro nie ma skrzydeł...i jak ja się unoszę. Ale zaraz przestało mnie to interesować ponieważ rozpętała się burza, a właściwie to ta wilczyca rozpętała burzę. Pioruny strzelały na wszystkie strony, wiatr świszczał, a deszcz siekł tak gęsto, że prawie nic nie widziałam. W pewnym momencie piorun trafił w drzewo. Ono zapaliło się i runęło, a w blasku ognia zauważyłam dwie wilczyce. Po jednej stronie zwalonego pnia stała brązowa wilczyca, po drugiej błękitna. Dalej zobaczyłam trzecią uciekającą czarną wilczycę. Z jakiegoś powodu byłam pewna, że to Emriv, Rea i Aust.
Już miałam do nich krzyknąć kiedy obraz znowu się rozmył i zafalował. Teraz zobaczyłam prawdziwy pożar. Płonęła cała wataha, wilki biegały w każdą stronę krzycząc. Niktóre z nich polewały wodą ogień ale większość ciekała. Zobaczyłam tam parę, która biegnie z malutkim wilczkiem. Biedna rodzina nagle znalazła się w potrzasku bo ogień otoczył ich. Nagle mama ze łzami w oczach wyrzuciła szczeniaka z kręgu ognia i wszystko dookoła mnie spłonęło.
Chwilę później zobaczyłam tą samą malutką brązowo- czerwoną wilczycę leżącą w ciepłej grocie obok reszty szczeniaków. Ta wilczyca wyglądała...jak ja! Dopiero teraz to zauważyłam. Nagle do groty weszła ta wilczyca od burzy. Zakradła się tak cicho, że w ogóle jej nie słyszałam i kiedy ją dostrzegłam prawie podskoczyłam ze strachu. Bezradnie obserwowałam jak bierze małą mnie i wynosi ją w pysku na zewnątrz. Wyszłam za nimi. Wilczyca zaczęła biec przez zaspy śniegu i gdyby nie jej czarna część futra w ogóle bym jej nie zobaczyła. W końcu zatrzymała się pod jakimś drzewem, na skraju lasu i tam zostawiła mnie, ale zanim odbiegła machnęła nade mną łapą szepcząc jakieś zaklęcie.
Zaraz po tej scenie świat znowu zawirował, a ja znalazłam się z powrotem w grocie Aust.
- Jak się czujesz? Co widziałaś? - pytała wilczyca stojąc w wejściu.
- Ile...
- To trwało trzy godziny. Strasznie długo ale tyle trwają podróże w czasie - odezwała sie uprzedzając moje pytanie.
- Możesz zawołać Ree i Emriv?
- Taaaak... - powiedziała niepewnie i wyszła.
Później opowiedziałam im wszystkim o tym co się dowiedziałam:
- Więc to było tak: kiedy była ta bitwa pomiędzy naszą watahą, a Watahą Cienia, w Dark Fear powstała jakaś straszna wilczyca. Ona powstała prosto z ziemi, a potem przywołała piorun i znikła. Nazywała się Nefara, przynajmniej tak powiedział do niej jej służący. Mieszkała w wielkiej grocie, w której trzymała mnóstwo złotych rzeczy tak żeby mogła łapać błyskawice do wielkiej misy. Kiedy piorun strzelał do środka prąd rozchodził się po ścianach obwieszonych złotem i wchodził pod ziemię, a stamtąd do takiego dużego naczynia. Widziałam też twoją mamę - tu zwróciłam się do Emriv - rozmawiała z szamanką, a ta opowiedziała jej przepowiednię o sześciu wilczycach żywiołów, które zabiją tą wilczycę od burzy. Nefara jakimś sposobem się tego dowiedziała bo kazała odszukać tych wilków i rozdzielić je. Później widziałam jeszcze jak rozpętała burzę żeby rozdzielić was trzy. Jakimś sposobem wyczuła, że to wy jesteście tymi wilczycami z przepowiedni. Ale jakiś sposobem wyczuła, że ja też... Widziałam, że moi rodzice zginęli w pożarze kiedy byłam mała. Oddano mnie później do sierocińca, ale tam znalazła mnie ta wilczyca i wyrzuciła na mróz. Pewnie myślała, że zamarznę bo nie umiem rozpalać jeszcze ognia. Głupia!
- No to już wiem czemu mama mnie nie chciała puścić w świat - powiedziała Emriv.
- I dlaczego ta głupia demonica tak się do nas przyczepiła - dodała Rea ze złością.
- Ale nawet jeżeli my cztery jesteśmy tymi wilczycami z przepowiedni, to gdzie są pozostałe dwie? - spytała Aust.
Nic już nie mówiłam. Wstałam i położyłam łapę na zegarze. Nie wiedziałam jak się go używa, ale coś mi podpowiadało, że dobrze robię. Zamknęłam oczy i...zawahałam się. A gdyby tak....? Chcę poznać prawdziwą historię - pomyślałam i świat zawirował. Tak przynajmniej mi się zdawało. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje, czułam się przez chwilę jakby w stanie nieważkości. Potem znowu poczułam grunt pod łapami.
Otworzyłam oczy. Najpierw dotarł do mnie obraz, dopiero potem dźwięk, ale na samym końcu przerażenie.
Znajdowałam się na wysokiej skale. Stąd widziałam ogromną polanę, tą samą , na której teraz odbywają się spotkania i narady gdy Emriv chce ogłosić coś ważnego. Tyle, że w tym momencie widziałam bitwę. Straszliwą rzeź i rozlew krwi. Aż po horyzont ciągnęły się wojska wrogo nastawionych wilków, a z oddali nadciągało ich jeszcze więcej. Na niebie szalała burza, a tuż pod skałą, na której stałam broniły się inne wilki. Te nie były aż takie straszne jak tamte, nie miały barw wojennych wymalowanych na wychudzonych czarnych pyskach. Od razu rozpoznałam kto jest kim. Emriv mówiła mi kiedyś o tej bitwie między starą Watahą Wspomnień, a Watahą Cienia. Wtedy nasza wataha zebrała wszystkich możliwych sojuszników by pokonać wrogów. I udało im się. Teraz jednak zobaczyłam coś jeszcze. Obok mnie stał jakiś dorosły wilk wraz z czwórką szczeniaków.
- Musimy im pomóc Nighto! - krzyknął jeden ze szczeniaków. Była to czarna malutka wilczyca.
- Nie możecie, Wild Life mnie zabije - mówił dorosły wilk, który nazywał się Nighto, ale mała wilczyca już popędziła w dół stromego zbocza.
- Kathie, zaczekaj!
- Pomożemy ci! - krzyczały inne szczeniaki biegnąc za nią. Uśmiechnęłam się. Najwidoczniej oni mnie nie widzieli. W sumie czemu się dziwić, byłam dla nich z przyszłości. To była tylko wizja, hologram...
W tym momencie obraz zafalował i zamazał się jakbym dostała mocno w głowę. Zakręciło mi się w głowie ale już po chwili stałam z zupełnie innej strony tego wszystkiego. Tym razem byłam w ciemnym i gęstym lesie. To chyba był las Dark Fear i mimo, że byłam daleko od pola bitwy i tak słyszałam jej ciche odgłosy. Na myśl, że byłam w Dark Fear dreszcz mnie przeszedł ale zaraz moją uwagę przykuło coś innego. Mianowicie dziura w ziemi, która utworzyła się na moich oczach jakieś trzy metry ode mnie. Wyglądało to obrzydliwie ponieważ z błota jakie w niej było zaczęła się formować jakaś postać. Po chwili zobaczyłam kształt zbliżony do wilka, a później z dziury wylazła wilczyca. Zupełnie nie wyglądała jakby właśnie wyszła z błota. Wręcz przeciwnie, była czysta i biała ale tylko do połowy. Jej druga połowa wraz z ogonem była czarna jak smoła. W życiu nie widziałam dziwniejszego koloru futra. Wilczyca rozejrzała się najpierw dookoła, a potem spojrzała w niebo i roześmiała się okropnym złowieszczym śmiechem. Z ciemnych chmur wystrzelił piorun tak jasny, że niemal mnie oślepił. Trafił w wilczycę i wszystko się zamazało. Słyszałam już tylko echo jej przerażającego śmiechu.
Obraz znowu się zamazał. Myślałam, że to już koniec, ale nie... Potem zobaczyłam inną wilczycę: zwykłą o brązowym kolorze futra. Jej oczy były duże i koloru miodu tak samo jak oczy maleńkiego wilczka leżącego obok niej. Maluch również był brązowy i miał takie same łaty jak Emriv...bo to chyba była mała Emriv. Jej mama rozmawiała z wilczycą, która w śnieżnobiałe futro wplecione miała różnokolorowe pióra, koraliki i wisiorki. Najprawdopodobniej była szamanką, a moje przypuszczenia potwierdziły się gdy powiedziała:
- Sześć wilczyc żywiołów posiądzie moc jakiej nie znał świat. Połączy ich wróg, bo gniew burzy poznają i burzę zgładzą.
Nic z tego nie zrozumiałam ale właściwie to nawet nie miałam dużo czasu by się zastanawiać bo obraz znowu się rozmył i znowu stałam w grocie. Tyle, że ta była olbrzymia i bogata. Sufitu nawet nie widziałam - tak był wysoko - a z czarnych ścian zwisały różne złote przedmioty. Zaraz...sufitu nie było. Zamiast niego w górze kłębiły się ciemne chmury z których raz po raz strzelał piorun. Prąd przechodził po ścianach groty i wnikał w grunt powodując fale energii, które z kolei przepływały przez podłoże do czegoś na środku sali. Tym czymś była jakby wielka misa przepełniona światłem.
Teraz zrozumiałam. Złoto przyciąga błyskawice - kiedyś mówiła mi to Aust - a ten mechanizm służył zbieraniu ich do tego naczynia. W tym momencie do jaskini weszła ta wilczyca, która powstała w Dark Fear, tyle, że teraz była znacznie większa, a jej dwukolorowe futro zdobiły róże. Dlaczego róże? Przecież - z tego co wywnioskowałam - była od burzy, to po co jej kwiaty?
- Każ natychmiast odszukać wszystkie wilki żywiołów i porozdzielać je do osobnych watah, a jeśli zobaczysz, że zakładają nową watahę zabijcie ich Alfę - zwróciła się do kogoś kto wszedł za nią. Dopiero w blasku, który bił z wielkiej misy zauważyłam, że był to zwykły szary wilk z blizną na pysku.
- Ale Nefara... - odezwał się.
- Królowo! - poprawiła go ostro.
- ...królowo, robimy to już od dwóch miesięcy. Jak na razie chyba nic ci nie grozi.
- Milcz! - wrzasnęła, a jej głos potoczył się echem po ogromnej jaskini. Do środka wpadł kolejny piorun, a grzmot dodał sytuacji jeszcze większej grozy. - Nie po to chyba cię wybrałam na dowódcę szpiegów żebyś mi teraz rezygnował z wykonywania moich rozkazów! Masz mi znaleźć te sześć wilków i rozdzielić je!
Obraz kolejny raz się rozmył i tym razem unosiłam się jakby w powietrzu. Tuż obok mnie leciała znowu ta okropna demonica burzy.
- Wyczuwam je...gdzieś tu są... - mruczała pod nosem. Zastanawiało mnie jak ona się unosi skoro nie ma skrzydeł...i jak ja się unoszę. Ale zaraz przestało mnie to interesować ponieważ rozpętała się burza, a właściwie to ta wilczyca rozpętała burzę. Pioruny strzelały na wszystkie strony, wiatr świszczał, a deszcz siekł tak gęsto, że prawie nic nie widziałam. W pewnym momencie piorun trafił w drzewo. Ono zapaliło się i runęło, a w blasku ognia zauważyłam dwie wilczyce. Po jednej stronie zwalonego pnia stała brązowa wilczyca, po drugiej błękitna. Dalej zobaczyłam trzecią uciekającą czarną wilczycę. Z jakiegoś powodu byłam pewna, że to Emriv, Rea i Aust.
Już miałam do nich krzyknąć kiedy obraz znowu się rozmył i zafalował. Teraz zobaczyłam prawdziwy pożar. Płonęła cała wataha, wilki biegały w każdą stronę krzycząc. Niktóre z nich polewały wodą ogień ale większość ciekała. Zobaczyłam tam parę, która biegnie z malutkim wilczkiem. Biedna rodzina nagle znalazła się w potrzasku bo ogień otoczył ich. Nagle mama ze łzami w oczach wyrzuciła szczeniaka z kręgu ognia i wszystko dookoła mnie spłonęło.
Chwilę później zobaczyłam tą samą malutką brązowo- czerwoną wilczycę leżącą w ciepłej grocie obok reszty szczeniaków. Ta wilczyca wyglądała...jak ja! Dopiero teraz to zauważyłam. Nagle do groty weszła ta wilczyca od burzy. Zakradła się tak cicho, że w ogóle jej nie słyszałam i kiedy ją dostrzegłam prawie podskoczyłam ze strachu. Bezradnie obserwowałam jak bierze małą mnie i wynosi ją w pysku na zewnątrz. Wyszłam za nimi. Wilczyca zaczęła biec przez zaspy śniegu i gdyby nie jej czarna część futra w ogóle bym jej nie zobaczyła. W końcu zatrzymała się pod jakimś drzewem, na skraju lasu i tam zostawiła mnie, ale zanim odbiegła machnęła nade mną łapą szepcząc jakieś zaklęcie.
Zaraz po tej scenie świat znowu zawirował, a ja znalazłam się z powrotem w grocie Aust.
- Jak się czujesz? Co widziałaś? - pytała wilczyca stojąc w wejściu.
- Ile...
- To trwało trzy godziny. Strasznie długo ale tyle trwają podróże w czasie - odezwała sie uprzedzając moje pytanie.
- Możesz zawołać Ree i Emriv?
- Taaaak... - powiedziała niepewnie i wyszła.
Później opowiedziałam im wszystkim o tym co się dowiedziałam:
- Więc to było tak: kiedy była ta bitwa pomiędzy naszą watahą, a Watahą Cienia, w Dark Fear powstała jakaś straszna wilczyca. Ona powstała prosto z ziemi, a potem przywołała piorun i znikła. Nazywała się Nefara, przynajmniej tak powiedział do niej jej służący. Mieszkała w wielkiej grocie, w której trzymała mnóstwo złotych rzeczy tak żeby mogła łapać błyskawice do wielkiej misy. Kiedy piorun strzelał do środka prąd rozchodził się po ścianach obwieszonych złotem i wchodził pod ziemię, a stamtąd do takiego dużego naczynia. Widziałam też twoją mamę - tu zwróciłam się do Emriv - rozmawiała z szamanką, a ta opowiedziała jej przepowiednię o sześciu wilczycach żywiołów, które zabiją tą wilczycę od burzy. Nefara jakimś sposobem się tego dowiedziała bo kazała odszukać tych wilków i rozdzielić je. Później widziałam jeszcze jak rozpętała burzę żeby rozdzielić was trzy. Jakimś sposobem wyczuła, że to wy jesteście tymi wilczycami z przepowiedni. Ale jakiś sposobem wyczuła, że ja też... Widziałam, że moi rodzice zginęli w pożarze kiedy byłam mała. Oddano mnie później do sierocińca, ale tam znalazła mnie ta wilczyca i wyrzuciła na mróz. Pewnie myślała, że zamarznę bo nie umiem rozpalać jeszcze ognia. Głupia!
- No to już wiem czemu mama mnie nie chciała puścić w świat - powiedziała Emriv.
- I dlaczego ta głupia demonica tak się do nas przyczepiła - dodała Rea ze złością.
- Ale nawet jeżeli my cztery jesteśmy tymi wilczycami z przepowiedni, to gdzie są pozostałe dwie? - spytała Aust.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz