poniedziałek, 29 grudnia 2014

Od Emriv c.d. Sunshine

    - Mów dalej? - zaciekawiłam się przerywając czytanie książki - oczywiście - o roślinach.
- No więc ten, no jak już wiesz mam nowy żywioł - ziemię - i zupełnie nie umiem się nim posługiwać. Myślałam, że mi pomożesz.
- Hm...najpierw pokarz mi co już umiesz.
- Nic nie umiem - jęknęła.
- Coś na pewno umiesz - uśmiechnęłam się do niej promiennie.
- No dobra... - powiedziała w końcu i wyszłyśmy obie przed grotę. Tam Sunshine stanęła wpatrując się w śnieg i mocno się skupiając aż wreszcie przez grubą warstwę białego puchu przebił się mały przebiśnieg. Sun uśmiechnęła się patrząc na mnie ale zaraz kwiatek zwiędnął i wadera posmutniałam - Widzisz? - powiedziała - Wszystkie więdną. Nie wiem czemu.
- Kiedy się na mnie popatrzyłaś roślina straciła hm...jakby ci to powiedzieć, taki jakby kontakt z tobą. W nauce żywiołu ziemi najważniejsze emocje. Doświadczone Wilki Ziemi potrafią "sterować" naturą właśnie za pomocą emocji, nie umysłu. Kiedy są złe natura sama z siebie obraca się przeciwko ich wrogom, a kiedy zadowolone rośliny wokół nich wręcz tryskają życiem, są zdrowe, nie więdną i wyglądają jakby przejęły od wilków całe szczęście. Wiem, że to brzmi dziwnie, ale tak jest, rośliny potrafią czuć to co Wilki Ziemi.
- Chcesz mi powiedzieć, że mam się tak jakby związać z tym kwiatem? - spytała próbując zrozumieć co do niej powiedziałam. Nie dziwię jej się, sama musiałam niektóre książki o żywiole ziemi czytać po dwa lub trzy razu, żeby je zrozumieć. Nauka żywiołu, zwłaszcza dodatkowego, wcale nie jest taka prosta.
- Dokładnie. Spróbuj przekazać temu zwiędłemu przebiśniegowi - wskazałam dzieło jej poprzedniej pracy - całe swoje szczęście - Sunshine najpierw popatrzyła na mnie ze zdziwieniem ale potem wzięła się do roboty. Popatrzyła z powrotem na kwiat i skupiła się. Już po chwili cała promieniała szczęściem. Widziałam jak uśmiecha się pod nosem, co znaczyło, że na prawdę się stara. Roślinka zaczęła powoli nabierać kolorów i prostować się, a im bardziej się odradzała tym wilczyca była szczęśliwsza.
- Dobrze! - pochwaliłam ją - Tylko nie patrz na mnie! Skup całą swoją uwagę na przebiśniegu.
    Po chwili przebiśnieg był już zupełnie odrodzony i Sunshine popatrzyła na mnie. Ku jej zdziwieniu kwiat nie zwiądł, jedynie jego ciężka główka lekko opadła na bok.
- Udało się! - wilczyca wręcz skakała ze szczęścia - Udało się! Udało się! - nagle obok przebiśniegu wyrósł jeszcze jeden, bardzo malutki. Kiedy Sun go zobaczyła spytała - Czemu jest jeszcze jeden?
- Bo jesteś szczęśliwa - uśmiechnęłam się - Widzisz, mówiłam ci, natura sama się do ciebie dostosowuje. Tak, w ogóle to mam coś dla ciebie - wróciłam do groty, a kiedy z niej wyszłam niosłam w pysku dwie książki na temat żywiołu ziemi. - Masz - położyłam je przed wilczycą - przydadzą ci się. I możesz do mnie przychodzić kiedy chcesz. Wszystko ci chętnie wytłumaczę.

Sunshine? :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz