Droga nie była aż tak wyboista jak by się mogło zdawać.Około pół kilometra dłuigej prostej,małej okamienionej dróżki nie ciągnęło się niewiadomo ile.Przemierzałam dróżkę z uśmiechem i w podskokach.Trasa lekko nudziła mnie,więc postanawiając sobie,że rozluźnie atmosferę powiedziałam:
-Daleko jeszcze Pani Alfo?
Wilczyca popatrzyła na mnie badawczo i uśmiechnęła się.
-Jeszcze minutkę-oświadczyła patrząc w dal.
Wyglądałam przy niej jak szczenię.
Doszłyśmy do jakiejś niewielkiej jaskinii.
-Daiki,jesteś tam?-zapytała Pani Alfa z troską.
-Jestem,jestem-odpowiedział nieznany mi głos.
Z jaskinii wyszła wyższa ode mnie wilczyca,o czarnej,momentami ciemnoróżowej sierści.Wyglądała bardzo dojrzale i inteligentnie.Miotnęła ogonem i popatrzyła na mnie,niczym radar na szkodniki.Mimo tego nadal uśmiechnięta,wycofałam się za Emriv.
-Daiki,to jest Hestia.
Na chwilę wyszłam zza wilczycy.
-Witaj-odparła Daiki miło.
-Dzień dobry Pani..-zająkałam się.
(Daiki?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz