sobota, 20 grudnia 2014

Od Daiki C.D.

    Poczułam na pysku lekki podmuch wiatru i ciepłe promienie słoneczne. Usłyszałam szum drzew i poczułam zapach kwiatów. Otworzyłam oczy. Leżałam na malutkiej polance dokładnie w miejscu gdzie zaczynał się las, a kończyły rozległe pola. W dali widać było długie pasmo gór lekko ośnieżonych na czubkach , a wśród nich wyróżniał się potężny Yrith. Nad sobą zobaczyłam falujące korony drzew i błękitne niebo po, którym leniwie pełzały kłęby białych chmur. To wszystko sprawiło, że od razu zapomniałam o moim pięknym śnie. Teraz wiedziałam już tylko tyle, że był piękny, ale co mi się śniło? Przy tych wszystkich pięknych krajobrazach to o już nie było ważne. Pytanie tylko co ja tu robiłam? Emriv na pewno martwiła się, że nie wróciłam do groty wieczorem. Aha...teraz dopiero przypomniałam sobie o wydarzeniach z tej nocy. Nie mogłam spać, dla tego wyszłam na spacer...i wtedy spotkałam tego wilka. Musiałam pewnie tu już zasnąć, najwyraźniej nie miałam już siły żeby wrócić do groty. 
    Powoli wstałam i otrzepałam moje futro z kurzu. Ziewnęłam i przeciągnęłam się po czym ruszyłam powoli w stronę mojego domu. Po drodze zauważyłam małą sarenkę odłączoną od stada. Przyczaiłam się w wysokiej trawie i już miałam skoczyć kiedy usłyszałam za sobą trzask. Odwróciłam się, ale nic nie zauważyłam. Niestety moje śniadanie bardziej się tym przejęło więc uciekło szybko gdzieś do lasu. 
Warknęłam. 
Odwróciłam się i pobiegłam w dół zbocza.

    - Hej Emriv - powiedziałam stając w wejściu. 
- Daiki! - z głębi groty wyszła zaspana Emriv. - Gdzie ty byłaś?!
- O jezu no....nie mogłam spać i wyszłam na spacer, a później zasnęłam w lesie - nie wspomniałam nic o Vivene.
- Jesteś głodna?
- Tak, miałam zapolować na sarnę ale mi zwiała.
- Tam mamy jeszcze mięso jelenia - powiedziała Emriv wskazując mniejszą komorę groty - przynieś trochę, ja też zjem. Posłusznie ruszyłam we wskazanym kierunku i przytaszczyłam spory kawał mięsa. 
Razem z Emriv zaczęłyśmy jeść. 
- Mamo - odezwałam się, a Emriv szybko na mnie popatrzyła. Nie dziwię jej się, w sumie rzadko się tak do niej zwracałam. - Dlaczego nasza wataha jest położona głównie w górach?
- To długa historia... - powiedziała, ale widząc moje proszące spojrzenie westchnęła - Dawno dawno temu...
- Nie jestem już mała - przerwałam jej - opowiadaj normalnie.
- No dobrze. Kiedyś na tych terenach była inna wataha, a jednocześnie ta sama...
- Co masz na myśli?
- Daj mi skończyć.
- No dobra...
- Założyła ją wilczyca Wild Life, potomkini Duran, opowiadałam ci już o niej?
- Trochę. Mówiłaś, że to od niej zaczęła się ta cała historia. Wędrowała razem ze swoim bratem i ze swoją przyjaciółką aż założyli Watahę Gwiazd. Ta jej przyjaciółka była Betą i nazywała się Night. Później wataha się rozwijała i stałą się jedną z największych watah w okolicy, ale mieli też wrogów, a była nimi Wataha Północy. Po wielu pokoleniach nastała wielka bitwa. Wataha Północy zaatakowała ich ze zdwojoną siłą, tak jeszcze nigdy wcześniej. I wtedy właśnie Wataha Gwiazd się rozpadła.
- Bardzo dobrze. Znając tak świetnie historię, będziesz doskonałą Alfą. No ale wracając do Wild Life, ona też była świetną Alfą. Bardzo mądrą i rozsądną. Dobrze rządziła Watahą Wspomnień.
- Watahą Wspomnień?!
- Tak ją nazwała. Później spotkała Nyx, potomkinię Night z rodu Bet. Myślała, że się zaprzyjaźnią tak jak Duran i Night ale się myliła. Wilczyce wprost nienawidziły się, kłóciły się non stop, a Nyx coraz bardziej się wymądrzała. Wild Life jednak wierzyła, że Nyx się zmieni. I miała rację, kiedy do watahy wstąpiła pewna wilczyca imieniem Wind, okazało się, że była to sistra Nyx. Nyx bardzo się zmieniła. Na leprze oczywiście. Cieszyła się z przybycia siostry, ale nie długo. Wkrótce potem napadły ich wilki z Watahy Północy. Podobno zaczarowały Wind tak żeby robiła to co jej każą, a następnie gdy nie udało jej się zabić Nyx przeciągnęli ją na swoją stronę. Nikt nie wie co się z nią stało później. No, a potem Wataha Wspomnień zaczęła się rozpadać. Wtedy dołączyłam ja i postanowiłam ją odnowić. Wild powiedziała mi, że mogę przejąć po niej watahę ponieważ sama nie miała dzieci. 
- Jak to?! Nie było następców? - spytałam ze zdziwieniem.
- No...właściwie to byli. Miała córkę - Terrę - , którą urodziła podczas pełni księżyca. Potem miała jeszcze jedną córkę i dwóch synów. To Terra jako najstarsza z rodzeństwa miała przejąć po Wild Life stanowisko Alfy. Jednak okazało się, że jest wilkiem księżyca. Podczas takiej samej pełni w jaką się urodziła zmieniła się w białą bestię żądną krwi i uciekła. Reszta rozeszła się po świecie. 
- Aha...ciekawe, ale dalej nie wiem dlaczego mieszkamy w górach.
- Ponieważ Wild kochała góry... - Emriv uśmiechnęła się i nic więcej już nie powiedziała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz