Obudziłem się w śnieżny poranek. Było zimno, ale pięknie. Wszędzie tylko śnieg i mróz. Postanowiłem pójść na spacer. Gdy tak szedłem zobaczyłem małe szczenięta. Uśmiechnąłem się i pomyślałem "Kiedyś będę takie miał". Zacząłem biec. Śnieg kleił mi się do łap, ale biegłem dalej. Nagle jakbym dostał strzałą w serce. Zobaczyłem piękną wilczycę. Ona chyba też mnie zauważyła, bo zarumieniła się. Otrzepałem się ze śniegu. Podszedłem do niej i przedstawiłem się.
- Jestem Nick, a ty?
- Daiki - powiedziała nieśmiało.
- Ładne imię.
- Dziękuję, nie widziałam cię tu wcześniej.
- Dopiero dołączyłem.
Rozmawialiśmy jeszcze chwilkę i poszliśmy na spacer. Zauważyliśmy zamarznięty wodospad. Podbiegliśmy.
- Jestem Nick, a ty?
- Daiki - powiedziała nieśmiało.
- Ładne imię.
- Dziękuję, nie widziałam cię tu wcześniej.
- Dopiero dołączyłem.
Rozmawialiśmy jeszcze chwilkę i poszliśmy na spacer. Zauważyliśmy zamarznięty wodospad. Podbiegliśmy.
- Pięknie, prawda? - zapytałem
- Tak, bardzo pięknie.
Nagle zasłabłem i wpadłem do jeziora. Widziałem tylko przerażoną Daiki krzyczącą "NICK!!!". Nic już do mnie nie docierało. Po paru godzinach ocknąłem się na brzegu. Stała nade mną Daiki. Wstałem i podszedłem do jeziora. Wyglądałem jak król lodu.
- Tak, bardzo pięknie.
Nagle zasłabłem i wpadłem do jeziora. Widziałem tylko przerażoną Daiki krzyczącą "NICK!!!". Nic już do mnie nie docierało. Po paru godzinach ocknąłem się na brzegu. Stała nade mną Daiki. Wstałem i podszedłem do jeziora. Wyglądałem jak król lodu.
Dotknąłem wody i zaczęły przepływać przeze mnie dziwne fale energii
Gdy odszedłem od wody wyglądałem tak:
Tak już zostało. Nie wiedziałem co się dzieje, ale wiedziałem, że jeszcze będę wiele razy się przemieniał. Wpatrywałem się w wodę.
- Nick, wszystko w porządku? - zapytała zatroskanym głosem Daiki.
Nic nie mówiłem. Dostrzegłem jej pytające spojrzenie.
- Tak - odpowiedziałem niechętnie - Cześć.
Zacząłem iść gdy usłyszałem jej głos zatrzymałem się.
- Nie odchodź! Ja...
- Do watahy są 2 godziny drogi, zdążysz przed zmrokiem. Musisz iść na północ do jeziora, później skręcić w paro do jaskini. Gdy z niej wyjdziesz idź prosto i dotrzesz do watahy. - powiedziałem wyprzedzając jej pytanie.
- Ale...
- Ja nie wracam, powiedz, że może kiedyś wrócę.
Od razu odszedłem. Słyszałem jeszcze jak Daiki płacze. "Przykro mi" pomyślałem i z oczu pociekła mi łza. Wiedziałem jednak, że nigdy nie znajdę szczęścia w miłości. Dowiedziałem się tego gdy wpadłem do jeziora. Jednak, może to kłamstwo ...
<Daiki >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz