niedziela, 14 grudnia 2014

Od Daiki CD Nick'a

    Zupełnie nie wiedziałam o co mu chodzi, czyżby woda pomieszała mu w głowie czy co? Po prostu wpadł do niej i nagle stał się jakiś inny. Po prostu powiedział, że nie wróci i już. 
- No cóż, niech ci będzie - powiedziałam tylko i odwróciłam się na pięcie zniechęcona do podążania za nim. Owszem, miałam przez chwilę pobiec za tym wilkiem, zadać mu więcej pytań - przecież nie zdążyłam go poznać - ale jednak jego dziwne zachowanie sprawiło, że nie miałam najmniejszej ochoty bliżej go poznawać. Nie oznaczało to oczywiście, że go znienawidziłam bo jak można nienawidzić kogoś kogo się nie poznało, lecz czułam jednak lekką odrazę do jego - można by powiedzieć - egoizmu. Nie znosiłam wilków, które zachowywały się tajemniczo i skrycie, jakby były objęte jakimś urokiem, jednym z tych, które Emriv rzucała na rośliny.
    Byłam po prostu poirytowana tym jego dziwnym zachowaniem, aż płomienie buchnęły z pod moich łap. Śnieg momentalnie się roztopił tworząc obłoki pary.
- Tylko nie to - szepnęłam. Znowu to samo - niekontrolowane wzywanie ognia. Skupiłam na żywiole całą swoją siłę woli tak jak mnie tego uczył Jacob. Chciałam zgasić ogień żeby nie wywołać pożaru, ale tego nie umiałam jeszcze tak dobrze. No i oczywiście nie podziałało. Westchnęłam. Co teraz? Co teraz? Biec przed siebie mając nadzieję, że śnieg ugasi płomienie, ale jednocześnie ryzykując zapalenie po drodze jakichś krzaków? Krzyczeć z całej siły i wołać o pomoc? A może jedno i drugie? Nie... To głupi pomysł, tak głupi, że przez  chwilę nawet się uśmiechnęłam wyobrażając to sobie. Wyglądałabym jak idiotka biegając po lesie z płonącymi łapami, wrzeszcząc "Pomocy! Nie mogę zgasić pożaru, który przed chwilą wybuchł przeze mnie!"
    Dosyć żartów - pomyślałam gdy zapłonęło kilka pobliskich roślinek - trzeba działać. Już miałam zawrócić i rzucić się do tej wody, do której wpadł Nick - nie ważne, że mogłaby mnie osłabić, ważne, że by ugasiła płomienie - kiedy nagle stało się coś zupełnie niespodziewanego...

Kto dokończy?
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz