sobota, 28 lutego 2015

Od Daiki C.D. Baltazara

    Położyłam po sobie uszy żeby nie wystawały z za krzaków i zaczęłam się rozglądać. Ujrzałam dwa bardzo młode zwierzęta trzymające się blisko matki. Idealnie!
- Odwróć ich uwagę, a ja zaatakuje jednego z tych młodych - szepnęłam do Baltazara - potem się zamienimy.
- To, że twoja mama jest moją Alfą nie oznacza jeszcze, że możesz mi rozkazywać. Jesteś ode mnie młodsza - odparł.
- A masz lepszy pomysł?
- Być może... - spojrzałam na niego z pode łba - Ale twój nie jest zły - dodał z niechęcią i zaczęliśmy polowanie. Przedarłam się jak najciszej przez krzaki tak by znaleźć się z lewej strony i czekałam. Zobaczyłam jak pysk samca wynurza się z zarośli. Wilk zaczął groźnie warczeć, a jelenie odwróciły się w jego stronę.
"Teraz" pomyślałam i bezszelestnie zakradłam się obok młodego. Błyskawicznie skoczyłam mu do gardła i zagłębiłam w nim ostre kły. Zwierzę nie zdążyło wydać z siebie nawet dźwięku, a już leżało u martwe przede mną. Równie szybko schowałam je w krzakach i warknęłam ostro na jelenie. Spłoszone zwierzęta zwróciły się teraz w moją stronę, a Baltazar ruszył śmiało przed siebie. Zrobił mniej więcej to samo co ja ale tym razem zdarzyło się coś niezwykłego.
    Kiedy pazury basiora dosięgały już prawię brązowej zimowej sierści młodego jelenia na niebie pojawił się cień. Zdziwiony wilk odwrócił na chwilę wzrok lecz ta jedna chwila wystarczyła by ogromny czarny ptak wielkości dorosłego wilka runął w dół i chwycił w silne czarne szpony obiad Baltazara. Rozzłoszczony basior rzucił się w pogoń za ptaszyskiem, które pisnęło niczym orzeł i machnęło olbrzymimi skrzydłami wzniecając tym samym obłok kurzu. Tym czasem stado jeleni przestało się mną zajmować. Przerażone zwierzęta ruszyły z kopyta w przeciwną stronę pragnąc znaleźć się jak najdalej od drapieżnika.
    Teraz zwróciłam oczy w stronę nowo poznanego wilka, który radził sobie całkiem nieźle doganiając wzbijającego się w powietrze ptaka. Nie zamierzałam mu pomagać ale byłam równie zdziwiona jak on czy to stado jeleni. Pierwszy raz widziałam coś takiego! Dziób miał orła lecz jego postawa wyglądała na kruczą - gdyby Emriv nie była Wilkiem Ziemi zapewne nie umiałabym rozpoznawać odmian ptaków. Tylko skąd to się tu wzięło?
    Już myślałam, że Baltazarowi nie uda się odebrać zdobyczy ale ku mojemu wielkiemu zdziwieniu wilk złapał jelenia z całej siły i ciągnął w dół. Widocznie był to już za duży ciężar dla ptaszyska, które zwolniło uścisk. Baltazar spadł na ziemię i przetoczył się kawałek ale odzyskał swój łup.
"No cóż. Uparty koleś" pomyślałam.

    - Co to było?! - wrzasnął Baltazar kiedy już do mnie podszedł. Na łopatce miał spore ale nie poważne otarcie.
- Nie mam pojęcia - wstałam i zarzuciłam swojego jelenia na grzbiet - Ale wolałabym powiedzieć o tym Emriv - spojrzałam mu prosto w oczy - Chyba, że masz lepszy pomysł? - dodałam sarkastycznie lecz z lekkim uśmiechem.
- Dobry pomysł - odparł, a ja tylko przyjrzałam mu się uważnie dla pewności, że się nie przesłyszałam i ruszyliśmy w drogę.

Baltazar? <no to teraz mam pomysł ;p>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz