-A więc chodźmy.-powiedziałam szybko i ruszyłam przodem.
Przez cały czas myśli kłębiły mi się po głowie. Postanowiłam unikać
takich sytuacji i zgrywać głupią i niewinną. Może to go jakoś
dowatrościowuje, kiedy samica jest bezbronna? Odżuciłam od siebie te
myśli,jednak on spostrzegł cień na moim pysku i zaczął intensywnie się
we mnie wpatrywać szukając odpowiedzi. Posłałam mu uśmiech z serii Nic
Się Nie Stało i ruszyłam jeszcze szybciej. Gdy dotarliśmy do polany
dałam mu wolną rękę, na polowanie, i położyłam się w cieniu. Musiałam
przysnąć, bo kiedy obudziłam się, on odpoczywał obok mnie. Spojrzałam na
jego umorusany krwią pysk i wezwałam trochę wody, żeby go przemyć.
Kiedy prychał wodą zataczałam się ze śmiechu. Odwołałam zanieczyszczoną
krwią wodę do ziemi i spojrzałam na upolowaną zwierzynę.
-Będziesz to jadł?-zapytałam.
-Nie już nie, możesz to zjeść.-odparł.
Zaśmiałam się któtko i powiedziałam do niego:
-Ja nie jem mięsa jeleni. Ja chcę zakopać szczątki, żeby duch tego zwierzęcia był spokojny.
-Dobra, rób co chcesz.
Zakopałam zwierzaka w głębokim dole, tak żeby nic go nie mogło zjeść, i
nawodniłam suchą glebę. Z miejsca grobu zaczęła wyrastać trawa, a po
chwili błękitny ognik wypłynął z ziemi. Ognik przybrał postać jelenia.
Duch skiną mi głową i rozpłyną się w powietrzu. Spojrzałam z triumfem na
oniemiałego basiora i powiedziałam:
-Niedługo zacznie zmierzchać, odprowadzę cię do jaskini.-powiedziałam
miękko i popchnęłam go w odpowiednią stronę. Szliśmy w ciszy, a kiedy
dotarliśmy do jaskini pożegnałam go i usiadłam na polance przed
jaskinią. Stwierdziłam, że skoro nie chce własnej jaskini, to będę spała
wrazie czego nieopodal niego. Tej nocy słyszałam jego gniewne, senne
krzyki ale postanowiłam nie wtrącać się w jego życie. Nad ranem
przyniosłam mu do jaskini sarne. Po paru godzinach usłyszałam chrobot
pazurów i ujrzałam jego, powoli wychodzącego z jaskini.
- Ekh. Dzięki za sarne.-powiedział-To musiało cię sporo kosztować, skoro tak lubisz zwierzęta.-dodał z sarkazmem.
-Niestety, nic jej nie zrobiłam ona sama poszła ze mną kiedy ją
poprosiłam. Jej koźlę zgineło i nie chciała bez niego żyć.-odparłam
cicho i spojrzałam się na niego. On szybko odwzajemnił spohrzenie i
powiedział...
**Baltazar? Ciesze się że wena znaleziona**
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz