sobota, 28 lutego 2015

Od Asmira

Słońce przedzierało się przez zieloną płachtę liści i padało na wąską i wijącą się pomiędzy rozłożystymi bukami. W ich koronach cicho śpiewały ptaki wysiadując w swoich gniazdach jajka. W dole zbocza szumiał czysty, źródlany strumyczek. Szedłem szybko, jednakże ostrożnie stawiając kroki, by przypadkiem nie nadepnąć na cieniutką smugę irytującego słońca. Moje cieniste ogony wlekły się po ziemi, jednak nie zbierając piasku i pyłu ziemi, podrygując przy najmniejszym trzasku łamanej gałązki. Że też musiałem wybrać sie na polowanie akurat przed południem. Teraz nie dość, że miałem pusty brzuch, to jeszcze słońce piekło niemiłosiernie. Zagryzłem wargę i przyspieszylem kroku. Musiałem szybko dojść do mojej przytulnej, zimnej i ciemnej norki jak najprędzej. Nienawidzę słońca. Zamknąłm oczy i dałem się ukołysać delikatnemu i wyrafinowanemu szumowi strumienia. Zwolniłem i stawiałem kroki lekko, jakbym unosił się dosłownie pół milimetra nad ziemią. Lubiłem wodę, ale nie za głęboką i nie za zimną. Westchnąłm i uśmiechnąłem się rozkosznie. Nagle coś orzerwało tą odwieczną i piękną harmonię natury. Przeraźliwy i denerwujący trzask łamanej gałązki. Jednakże nie była to niesforna wiewiórka biegająca w poszukiwaniu pożywienia, ani żaden smakowity królik. To było ciś znacznie cięższego. Od razu rozpoznałem to zwierzę. Wilk. Miejmy nadzieję, że z mojej watahy. Na moim czole pojawiła sie charakterystyczna zmarszczka,ktłra pojawia się wtedy, kiedy jestem zdenerwowany. Obejrzałem się ostrożnie, czujnie trzymając uszy w górze, niczym dwie wieże strażnicze. Te wieże obracały się do każdego miejsca, w którem rozległ się choćby najcichszy grzechot czy szum. 
- Kim jesteś? - z krzaków jaśminu dobiegł donośny, ale łagodny głos wilka
Podskoczyłem jak oparzony, wywołując tym samym cichutki, ledwo wyłapywlany chichot. 
- Asmir, ewentualnie Caero. - przedstawiłem się nadal w lekkim szoku
Miedzy listkami dostrzegłem jasnoniebieskie oczy w kształcie migdałów patrzące na mnie z zaciekaeieniem.
- A ty to kto ? - dodałem po chwili
Obca wadera ( poznałem po cienkim głosie) wyłoniła się spośeód krzaków, odchrząknęła po czym rzekła :
- .....
Wadero?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz