Basior mruczał pod nosem, a ja z rozbawieniem przyglądałam mu się. Postanowiłam nie przejmować się krasnoludami. Nagle z zamyślenia wyrwał mnie głos krasnoluda.
-Czuje jakieś zwierzęta..-powiedział basem.
-Hm..ja też.-odpowiedział mu baryton.
-Tseba je posukać-odpowiedział inny krasnolud.
Jeden z nich zaciągnął się powietrzem i podszedł do naszej kryjówki. Trąciłam zamyślonego Baltazara i pokazałam mu na migi, że zblirza się niebezpieczeństwo. Basior zjerzył się i ustawił gotowy do skoku. Trąciłam go i pokręciłam głową żeby tego nie robił. Ten fuknął na mnie i usiadł wyraźnie zdenerwowany.
-W takim razie co chcesz robić hm?-zapytał sfrustrowany.
Rozbawiona mrugnęłam do niego i odszepnęłam:
-Przedstawienie.
Wilk spojrzał na mnie nic nie rozumiejącym wzrokiem i pokazał gestem bym robiła swoje. Zamknęłam oczy i skupiłam się na odnalezieniu wody. Gdy wyczułam strumyk, zaczerpnęłam z niego wody i zastawiłam kokony z wodą jako krasnoludzkie półapki. Pokazałam samcowi że ma siedzieć w miejscu i wyskoczyłam na polanke.
-Oooooo krasnoludki, jak miło was dzieciaczki spotkać!-zaszydziłam.
-Wiedziałem że tu jest wilk.-zagrzmiał bas. Odpowiedziały mu pomruki zgody ze strony krasnoludów.
-Czy możecie odejść z tąd? To załatwi sprawę wywalenia was z naszego terytorium.-zaproponowałam. Krasnolud splunął na ziemie i wysyczał.
-Nie tym razem kochaniutka. Chłopcy macie ochote na potrawke z wilka?-zapytał i nie czekając na odpowiedź rzucił się na mnie.-Bierzmy ja.
-Hahahahaha-zaśmiałam się z satysfakcja i pobiegłam w strone strumyka. Gdy już byłam blisko niego odwróciłam się i spojrzłam na krasnoludy. Było ich pięć, były niewiele wyższe odemnie ii miały kilofy oraz młoty. Nagle z drzew wyskoczyła biała smuga i uderzyła jednego z krasnoludów. Człowieczek zawył z bólu i uderzył Baltazara młotem. Wściekła że się wtrąca wysunęłam ku niemu kokon z wody, pilnując żeby była w środku bańka powietrza. Ten spojrzał na mnie z wściekłą wyższością i sprbował się wydostać, ja jednak przewidziałam jego zamiary i zamieniłam wode w łód a jego samego lekko zamroziłam, tak żeby nie mógł się poruszać. Zwróciłam się w stronę krasnoludów i posłałam do nich kulę wody. Wszystkich pięciu zamknęłam w niej i stworzyłam coś w rodzaju szklanej kuli z lodu wypełnionej w połowie wodą. Posłałam kłujące szpilki myślowe w stronę wyrywającego sie z kokonu baltazara tak że stracił przytomność i uwolniłam go z kokonu. Zwróciłam się w stronę krasnoludów i powiedziałam spokojnym głosem.
-Macie nigdy więcej nie wracać. Ani wy ani żaden inny krasnolud nie ma tu wstępu. Rozumiecie?-zapytałam i ochłodziłam temperaturę wody w kuli. Krasnoludy gorliwie pokiwały głowami.-A jeśli się nie posłuchacie.-zrobiłam pałzę i podgrzałam wodę do 200 stopni- to będziecie mieć do czynienia ze mną.- Uśmiechnełam się słodko i aportowałam ich do krain górskich. Nagle coś zbiło mni z nóg i przycisnęło do ziemi. Chciałam się podnieść ale zauważyłam że to tylko Baltazar więc zwyczajowo dałam spokój i udałam przestraszoną bezbronna waderke.
-Nir bawimy się tak.-warknął i zlazł ze mnie.-Kto ci w ogóle dał prawo do zamrażania mnie? Co to miało być? Panna Zrobię To Sama. Matka Teresa z Kalkuty. Obrończyni Bezbronnych i Samolubna Samosia!
-Nie chciałam ci zrobić krzywdy tylko cię ochronić.-powiedziałam cicho i podeszlam do niego. On jednak odskoczyl jak oparzony i spojrzał na mnie z furią.
-Nie chce więcej widziec-wrzasnął i odbiegł.
Z westchnieniem poszłam za nim. Zauważyłam,że potrzebuje samotności i odpoczynku, więc zostawiłam go na noc, jednak ja czuwałam przy wejściu do jego jaskini. Rano gdy się obudził podreptałam do wodopoju i zaczekałam na niego. Gdy sie zjawił, poczekałam aż ugasi pragnienie i powiedziałam cicho:
-Przepraszam cię za wczoraj, po prostu jak mam plan to jestem w stanie zrobić wszystko żeby osiągnął jego cel. Zrozum mnie prosze. Poza tym chciałam cie tylko chronić.
-Dobra już prawie zapomniałem, ale dlaczego?-zapytał.
-Co dlaczego?
-Dlaczego chesz mnie chronić? Sam potrafię o siebie zadbać.
- Wiem, ale....-zachłysnęłam się powietrzem i spojrzałam mu w oczy. No wyduś to z siebie! Powiedz mu że go lubisz. Wypuściłam głośno powietrze z ust i spojrzałam na ziemię między swoimi łapami
***Baltazar? Wyruszam na poszukiwanie twojej weny ***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz