-Nic ci nie jest?-zapytał ostatkiem sił.
-Nie.-wyszeptałam i podeszłam do niego. Otuliłam go ciepłym powietrzem i dodałam:
-Dziękuje.
Baltazar uśmiechnął się słabo i zemdlał.Zaniosłam go do jego jaskini, jednak cały czas przy nim czuwałam. Czułam się winna jego ranom. Upolowałam sarne i poczekałam aż przebudzi sie i podałam mu najlepsze kawałki mięsa. Basior przyjrzał mi się zagadkowo i zjadł. Gdy skończył chciał wstać żeby się napić, jednak pokiwałam głową żeby leżał. Przywołałam trochę wody, a kiedy się napił resztką wody obmyłam mu rany. Powiedziałam mu kojącym głosem że już wszystko dobrze, a on zasnął. Przez resztę dnia i nocy czuwałam. W końcu nad ranem zapadłam w czujny i niespokojny sen
~Baltazar?~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz