Emriv spuściła wzrok, a Art wręcz przeciwnie - gapiła się na mnie ogromnymi oczami zupełnie zatkana.
- Tego właśnie się spodziewałam... - mruknęła wyraźnie przygnębiona.
- Ale...jak to się stało? I kiedy? - spytała wreszcie Art.
- Nie ma czasu na wyjaśnienia! - przerwała jej Alfa. - Trzeba ją zabrać do Baltazara i to jak najszybciej!
- Możemy się teleportować - podsunęłam im pomysł. - Talizman Teleportacji chyba mi nie wypadł - dodałam wskazując na moją torbę bezładnie rzuconą w krzaki, kilka metrów od drzewa pod, którym jeszcze przed chwilą leżałam.
- Nie, lepiej nie marnować talizmanu na takie drobnostki - sprzeciwiała się Em.
- Jak to drobnostki? - oburzyła się Aust - Rea jest ranna i musimy się szybko dostać do centum watahy! To jest według ciebie nic?
- Nie, to nie jest nic, ale czekają nas gorsze rzeczy...
Takim właśnie sposobem musiałyśmy iść całą drogę do watahy na nogach. Art dała mi coś co nazwała Śniegoniezapadaczami i dzięki czemu nie tonęłam w ogromnych ilościach śniegu. Byłam słaba więc obie wilczyce podtrzymywały mnie, lecz z każdą chwilą i tak traciłam siły.
Kiedy dotarłyśmy na miejsce Baltazar wyszedł nam na przeciw zobaczywszy nas już z groty.
- Co się stało? - spytał zdziwiony.
- W nocy napadł ją wilk z Watahy Cienia - odpowiedziała poważnie Emriv zanim któraś z nas zdążyła chociażby otworzyć pysk. Aust i ja spojrzałyśmy na nią zdezorientowane nie wiedząc czemu nie chce nic powiedzieć Baltazarowi, ale nie chcąc się sprzeczać nic nie powiedziałyśmy. Baltazar najwidoczniej tego nie zauważył bo powiedział.
- Rea, chodź. Zaraz się tobą zajmę . Trzeba ci oczyścić ranę, a następnie przyłożyć okłady.
Wszystkie trzy weszłyśmy za nim do groty i jak powiedział tak zrobił. Później powiedział, że spokojnie mogę wracać do swojej groty.
- Co teraz? - spytała Aust kiedy siedziałyśmy we trzy w mojej grocie.
- Jak to co? Trzeba za nią iść - odparłam.
- Rea...nie możesz, jesteś za słaba.
- Rachel może wszystko zepsuć! Ale to zależy tylko od nas, bo jeżeli jej nie powstrzymamy Nefara stanie się zagrożeniem dla całego świata! Nie obchodzi mnie, że jestem ranna! I tak z wami pójdę!
- Ona ma rację... - powiedziała Emriv.
- Co? - spytała zdezorientowana Art.
- Musimy ruszać. I to jak najszybciej.
- Dobra, dobra - wtrąciła się Aust - Mamy taki jakby kłopot, bo nie ma naszej szóstej wilczycy.
- Nie mamy na to czasu. W tym momencie najważniejsza jest Rachel. Musimy ją znaleźć, a dopiero później zajmiemy się wilczycą światła.
- Pod moją nieobecność watahą zajmie się Jacob! - zakończyła Emrv stojąc na niewielkiej skałce. Wokół niej na polanie stały wszystkie wilki z watahy i słuchały z przerażeniem powodów dla, których Emriv, Aust, Daiki i ja musimy wyruszyć w podróż. Mieszkańcy Watahy Wspomnień byli przerażeni złymi wieściami, Daiki stała gdzieś z boku i patrzyła w ziemię nie odzywając się ani słowem. Była zła na Emriv, że ta nie powiedziała jej o Rachel.
Zebranie dobiegło końca, a ja usłyszałam tylko jak Emriv mówi do Jacob'a:
- Pod moją nieobecność przyjmij każdą wilczycę światła, która zechce dołączyć do watahy.
- Jasne, nie martw się, zajmę się wszystkim - odpowiedział Beta i wilczyca ruszyła w moją stronę.
- No to ruszamy? - spytałam, a ona pokiwała głową. Znalazłyśmy Daiki i Aust, a następnie wyruszyłyśmy w drogę. Za nami poszły wszystkie inne wilki. Emriv wydawała się być tym nieprzejęta, ale ja, Aust i Daiki nie rozumiałyśmy o co chodzi. W końcu Daiki spytała Emriv:
- Dlaczego oni za nami idą?
- Chcą nas pożegnać, wiedzą, że możemy zginąć w tej wyprawie.
- Zaraz, co?! Przecież mówiłaś, że idziemy tylko po Rachel, że tu wrócimy! Podobno musimy mieć jeszcze tą jedną wilczycę!
- Wiem, ale różne rzeczy mogą się zdarzyć podczas tej wyprawy. Być może będziemy musiały walczyć z Nefarą nawet w piątkę jak nie w czwórkę. Może nie znajdziemy szóstej wilczycy w porę, a wróg wykorzysta szansę...
Przy granicy reszta wilków z watahy została, a my poszłyśmy dalej w las. Gęsty, dziki, ośnieżony las...
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz