Po ciężkiej i nieprzespanej nocy szłam rozwścieczona do wodopoju. Gdy wschodzące słońce mnie oślepiło a poranne promyki zaigrały w futrze chumor mi się lekko poprawił. Lżejszym krokiem z uniesionym ogonem potruchtałam na pobliski pagórek żeby zobaczyć tę drugą najpiekniejsza porę dnia kiedy wszystko jest jeszcze otulone snem, a różowawe światło zalewa otoczenie. Długo rozkoszowałam się chwilą aż w końcu słońce wzeszło i musiałam oddalic się. Weszłam do lasu ale po chwili stwierdziłam ze nie ma po co iść bo gestwina jest tak rozległa że nic nie widziałam. Wzniosłam się nieznacznie nad drzewa i rozejrzałam dookoła. Ujrzałam stado jeleni więc bezszelestnie podkradłam się do nich. Nagle zauważyłam okulałą łanie z cielakiem. Podeszłam do niej i spojrzałam jej prosto w oczy. Ona odzajemniła spojrzenie ale nie wyglądała na przestraszoną. Podeszłam do niej i spojrzałam na noge. miała w nia wbitą strzałe. Uważając aby nie uszkodzić ścięgienwyjełam ją i ze wstrętem odrzuciłam. Odeszłam kawałek i spojrzałam jak łania zlizuje krew i oddala sie. Nagle wyskoczył na nią jakiś wilk i przygniótł ją do ziemi. Wściekła podbiegłam do niego i zwaliłam go z niej. Ostatni raz przelotnie spojrzałam łani w przestraszoe oczy a ona uciekła.
- Co ty robisz?- zapytałam sie ze złością nieznajomego.
-Nie widzisz?- odparł pytaniem- Poluje.
-Ale nie w ten sposób!-prawie krzyknęłam ale natychmiast sie opanowałam i zeszłam z niego. On podniósł się i spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem. Spojrzałam na niego ale nic nie powiedziałam tylko odeszłam. On jednak poszedł za mną.
- A jak sie poluje?-zapytał mnie w końcu.
- Te stado nie jest do łowów- powiedziałam troche nie jaśnie ale zaraz to zauważyłam i poprawiłam się-Te stado przywędrowało tu ze mną, nie chce żeby ktoś na nie polował. Przypominają mi dom.
-O - szepną Nie wiedziałem...
--Baltazar? Odpiszesz?--
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz