Westchnęłam zażenowana zachowaniem basiora i zwinąwszy się w kłębek w rogu jaskini zatopiłam się w swoich myślach. Nie były zbyt kolorowe – to trzeba przyznać. Ale nie o tym. Czemu to akurat ja jestem skazana na obecność wilka który nie jest mi teraz jakoś potrzebny do szczęścia? Co prawda teraz nawet się nie odzywał, ale sama obecność owego… jak mu tam? Baltazara? Nie ważne. Zmierzam do tego, że nie chcę go na razie widzieć. Tyle z mojej strony.
Minęło dopiero kilka minut po tym jak tu przyszedł, a już go nie lubię. Ciekawe.
- A powiedz mi… Baltazarze… - jakoś trudno wypowiedzieć mi to imię. – Jak to się dzieje, że mnie wkurzasz nic nie robiąc?
Baltazar? Troszkę krótkawe, ale trudno ;p
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz