- Jeśli chcesz się na coś przydać, to pobiegnij z tym… Małym kretynem ostrzec innych. P r o s z ę. – powiedziałam i wywarłam specjalny nacisk na „proszę”. – Dam sobie radę.
- Jak chcesz. Ale jeśli znowu to COŚ cię złapie, to już nie moja wina. – młoda wzruszyła tylko ramionami w zawołała szurniętego kolegę. – Ej, Shiro!! Chodź tu!
Skrzywiłam się lekko słysząc z jaką mocą go zawołała. Wkrótce nasze drogi się rozeszły. Whisperer i Shiro pobiegli w głąb lasu, a ja patrzyłam czy nikt nie wpadł w pułapkę lub nie przekroczył linii. Wkrótce wodopój opustoszał, a ja zostałam sama. Usiadłam z westchnieniem ulgi na ziemi. Wkrótce zaczęło się ściemniać. Zapatrzyłam się zauroczona widokiem. A poza tym, i tak nie miałam żadnego zadania które wymagało natychmiastowego wypełnienia. W ogóle chyba nie miałam żadnego zadania, więc czemu nie popatrzeć na zachód słońca? Nie zdążyłam się jeszcze napatrzeć, kiedy przyszła Whisperer ze swoim kolesiem.
- Cóż za miłe spotkanie – uśmiechnęłam się pod nosem.
Co prawda o ile wadera jest znośna, to Shiro już nie robi dobrego wrażenia. Jest… Dziwny. Zachowuje się, jakby było mu wszystko wolno.
Whisperer?/Shiro?a
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz