wtorek, 17 marca 2015

Od Sunshine C.D. Baltazara

Więc pędziliśmy tak przez las pełen… Jak im tam? Driad? Nie ważne. Nagle wpadłam na świetny pomył:
- A co z naszymi mocami? Skoro nie możemy jej… Przepraszam – ICH zaatakować, to może by tak użyć żywiołów do obrony? – spytałam skupiając się na ucieczce.
- Skarbie, a może PO PROSTU GDZIEŚ SIĘ SCHOWAMY i tam wszystko przemyślimy? To chyba lepszy pomysł, niż zwracanie na siebie jeszcze większej uwagi, nie sądzisz? – spojrzał na nie spode łba.
- Proszę, daję ci pole do popisu. Znajdź tu jakąś kryjówkę – parsknęłam śmiechem.
Nie miałam dłużej okazji do rozbawienia, ponieważ poczułam kłujący ból w łapie – strzałę. Syknęłam z bólu, gdy zobaczyłam sączącą się krew. 
„No dobrze, teraz to musimy znaleźć jakąś kryjówkę” pomyślałam, lecz nie dałam tej satysfakcji Baltazarowi. Nie mam zamiaru patrzeć na ten charakterystyczny triumfalno-sarkastyczny uśmieszek.
Nagle olśniło mnie – kiedy zobaczyłam wodospad, stało się jasne, że zwariowałam. Lecz… może się udać. 
- Chodź – warknęłam.
Nie myśląc długo i (bardzo) licząc na szczęście skręciłam w stronę wodospadu.
- Oszalałaś?! – o, czyżby Baltazar miał wszystko dobrze z mózgiem? 
- Tak, a co?
Zamykając oczy przebiegłam na drugą stronę wody. Tak! Z moim mózgiem jest wszystko dobrze, a nawet lepiej! Moja intuicja działa niczym u wyroczni! Już miałam zacząć skakać, gdy przypomniałam sobie o łapie. No tak.

Baltazar?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz