Z przerażeniem patrzyłam jak Jacob spada z wysokiego drzewa. Już myślałam, że sobie złamie łapę kiedy niewiele nad ziemią przywołał lekki podmuch wiatru. Z wesołą miną podleciał kawałek do góry i w miarę miękko opadł. Przez chwilę stałam tak wpatrzona w niego nie wiedząc co mam powiedzieć gdy wreszcie odezwał się.
- Tak, wymyśliłem to w locie - uśmiechnął się jeszcze szerzej wstał i otrzepał czerwone futro z kurzu - Co tu robisz tak w ogóle?
- Wracałam ze zwiadów - odparłam - I...idę coś zjeść - to mówiąc zaczęłam już iść w stronę mojej groty. Jacob błyskawicznie wstał i dwoma susami dogonił mnie.
- Ej! Czekaj! Dopiero wstałem też jestem głodny! Do tego spałem na drzewie, a wiesz jak to źle wpływa na trawienie?
Popatrzyłam na niego z ukosa.
- Emriv mi o tym nie mówiła, a to oznacza, że o tym nie wie, a jeśli ona o tym nie wie to...
- To jest prawda! - przerwał mi wiedząc co powiem - Czytałem o tym!
- To ty coś kiedyś przeczytałeś? - zaśmiałam się. Trudno było mi sobie wyobrazić Jacoba nad książką!
- No pewnie! Na przykład...yyy....
- Yyy? Emriv nigdy nie wspominała mi o takiej książce.
- Czemu ciągle mówisz o Emriv?
- Bo tylko ona z całej watahy przeczytała chyba wszystkie książki jakie są na świecie - odparłam tonem pełnym zdziwienia ponieważ ja bym tak nie mogła. Owszem przeczytałam parę książek ale zawsze wolałam praktykę!
- A wiedziałaś, że jeżeli stanęłoby się nad wodospadem z zatkanym nosem to nie słyszałoby się huku wody? - zmienił temat.
- Próbowałeś? - wybuchnęłam śmiechem.
- Eeee...no...
Tak mniej więcej rozmawialiśmy sobie przez całą drogę do póki nie zauważyliśmy na horyzoncie stada...
Jacob? XD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz