Widząc jaskrawo pomarańczową waderę uniosłem głowę znad wody i rzuciłem jej obojętne spojrzenie. Wydawała się czymś podekscytowana, jakby chciała komuś coś opowiedzieć. Wyprostowałem się i jęknąłem z bólu. Chyba wczoraj przesadziłem z tym treningiem. Wilczyca przebierała niecierpliwie łapami i gapiła się z obrzydzeniem w pomarszczoną taflę wody.
- Kim jesteś? – spytałem przerywając niezręczną ciszę
Nieznajoma uniosła natychmiast głowę i zmierzyła mnie przyjaznym wzrokiem.
- Zeren, ale mów mi Zee. – odparła – A ty? Nowy?
Kiwnąłem powoli i jakby niepewnie głową.
- Tak, jestem tu nowy. – bąknąłem – Samuel.
Wadera machnęła ogonem i lekko się uśmiechnęła, po czym kopnęła kamyk i spojrzała na wodospad.
- Umiesz dochować tajemnicy? – spytała po chwili niezręcznej ciszy
Zdziwiło mnie to pytanie. Zmarszczyłem brwi i posłałem jej pytające spojrzenie.
- W jakim sensie „tajemnicy”?
Wadera zastanowiła się i obejrzała wokoło, po czym wzruszyła ramionami.
- To nie jest żadna „mroczna” tajemnica, tylko zwyczajny sekrecik. To umiesz dochować tajemnicy?
Niepewnie kiwnąłem głową i podążyłem za wilczycą, która ruszyła żwawo, prawie biegnąc. Szliśmy przez gęstszą część lasu, więc przed nami wyrastały gałązki chłostające niemile po pysku, a z piaszczystej dróżki od czasu do czasu pojawiał się gruby korzeń, o które łatwo było się potknąć. Wreszcie dotarliśmy do wapiennej skały z małym wykopanym wejściem. Zmierzyłem ścianę nieufnym spojrzeniem.
- Jaskinia, i co? – spytałem z pogardą w głosie
Wadera zmarszczyła brwi i machnęła łapą.
- Chodź za mną, to się przekonasz. – mruknęła, po czym zniknęła w otworze, z którego sączyło się blade, fioletowe światło.
Przygryzłem wargę i rozejrzałem się, by upewnić się, że nikt mnie nie obserwuje. Niepewnie stawiając łapy wszedłem do nory. Widok był niesamowity. Na ścianach, posadzce, a nawet na stropie jaskini z czarnego kamienia rosły piękne kryształy górskie w kształcie małych obelisków. Chłonąłem ten widok z zapartym tchem. Nagle donośny głos Zeren rozerwał mój zachwyt.
- Już myślałam, że nie wejdziesz. Chodź, tam dalej są ogniste kamyki. – spojrzała na mnie srogo
Skuliłem uszy i powoli ruszyłem za nią.
Zeren?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz