Odprowadzałyśmy Lezli'ego do alphy, a w mojej głowie tłoczyły się wspomnienia. Wiedziałam, że go kojarzę, ale nie wiedziałam skąd. Nagle sobie przypomniałam - przecież to właśnie on pomógł mi odnaleźć Gone! To on siedział w lochu i powiedział mi, że wyprowadzili ją na plac bitwy. Wszystko jasne...
- Muszę Ci podziękować jeszcze raz, bez Twojej pomocy nie odnalazłabym Gone! - spojrzałam na niego z wdzięcznością. Samiec zamyślił się, jak gdyby nie mógł sobie przypomnieć tego zdarzenia.
- Nie ma sprawy...Amber, tak? - odpowiedział pytaniem.
-Tak, Amber. - odpowiedziałam, a zaraz po tym zapadła niezręczna cisza. Na szczęście szybko znaleźliśmy się przed grotą alphy. Lezli wszedł do środka, a my wraz z Gone zostałyśmy na zewnątrz.
-Co o nim myślisz? - wilczyca zapytała mnie znienacka z iskierkami w oczach.
-Jest taki spokojny, cichy...Tajemniczy... - odpowiedziałam po dłuższym zastanowieniu się.
-Tak, to prawda. - przytaknęła mi. - Ale to pewnie tylko chwilowe, musi się przyzwyczaić do nowej sytuacji...Siedział tak długo sam w zamknięciu, nie dziwię mu się.
Poczekałyśmy jeszcze chwilę aż Lezli skończy rozmowę z alphą i zaprowadziłyśmy go pod jego nową jaskinię.
- Dziękuję. Teraz już pójdę, muszę odpocząć. - powiedział Wilk i wszedł do środka. Po tym wraz z Gone zawróciłyśmy w kierunku mojej groty.
[Gone?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz