Woda w jeziorze odbijała biały wschodzący księżyc oraz miliony błyszczących gwiazd. Siedziałam tak na brzegu wpatrując się w gładką taflę wody z brzuchem zapchanym świeżym mięsem jelenia i uśmiechem na pysku. Lubiłam sobie tak czasem posiedzieć w samotności, a zwłaszcza nad wodą. Co prawda od kiedy użyłam Talizman jednorożca zrodziło się we mnie również zamiłowanie do wiatru ale woda zawsze wygrywała. Skierowałam wzrok na drzewo, które rosło nad brzegiem jeziora i wyginało się w łuk jakby chciało dosięgnąć wody. Na jego najcieńszych gałązkach przysiadł nagle mały ptak. Zdziwiło mnie, że jeszcze nie śpi ale zapomniałam o tym kiedy zaczął śpiewać. W życiu nie słyszałam piękniejszego śpiewu... Słuchałam i słuchałam, a po chwili ja również zaczęłam śpiewać. Najpierw cicho, potem głośniej. Była to jedna z piosenek, których nauczyłam się jeszcze w poprzedniej watasze.
Nagle tafla wody zafalowała, aja natychmiast umilkłam i odwróciłam się czując lekki wiatr na grzbiecie. Ujrzałam za sobą białego skrzydlatego wilka, który właśnie wylądował tuż za mną trzymając w pysku szarego zająca. Od razu go rozpoznałam. To był Shay.
- Co ty tu...? - zaczęłam ale zatkało mnie. Od dawna już byłam w nim zakochana i teraz miałam nadzieję, że nie zobaczył mojego rumieńca. Ja - odważna, twarda Rea, znana jako mistrzyni sarkazmu - miałabym się nagle okazać delikatną zakochaną wilczycą? To do mnie nie pasowało!
- Polowałem - odpowiedział wskazując zdobycz - I zobaczyłem ciebie. Słyszałem jak śpiewasz więc postanowiłem się zatrzymać i posłuchać.
- Eee..y...to ja ładnie śpiewam? - zdołałam z siebie wydusić.
Przytaknął - Chcesz? - dodał podnosząc zając i siadając obok mnie.
- Nie, właśnie jadłam.
- Jak chcesz... - wzruszył ramionami i zabrał się za jedzenie.
Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy kiedy Shay powiedział:
Shay? Masz pomysł co mogłeś powiedzieć? :p
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz