niedziela, 15 marca 2015

Od Baltazara C.D. Daiki

Na pytające spojrzenie młodej wilczycy odpowiedziałem obojętnym wzruszeniem ramion. Szliśmy wąską, krętą dróżką, taszcząc upolowaną zwierzynę. Szybko przestałem odczuwać piekący ból otarcia na łopatce. Ścieżka wiodła przez położony na wzniesieniach lasek liściasty. Jakiś leśny, szarawy ptak przefrunął nam przed nosami, zaś inny – świergolił radośnie na gałęzi rosłej brzozy. Jak nigdy, cieszyłem się spacerem, oddychając świeżym powietrzem. Nie spostrzegłem, kiedy znaleźliśmy się przed jaskiniami. Daiki odszukała grotę swojej matki i położyła sarnę na ziemi.
- Idziesz? – popatrzyła na mnie wyczekująco, zatrzymując się w pół kroku. Pokręciłem przecząco łbem z nieukrywanym grymasem. Nie chciało mi się teraz iść i płaszczyć przed alphą.
- Zrobię coś z tym otarciem. – mruknąłem, patrząc posępnie na swoją łopatkę. Nic innego nie wpadło mi do głowy. Samica bez słowa zapuściła się do środka. Wolnym, niechlujnym krokiem, na którego patrząc wszystko się odechciewa, dopadłem swojej jaskini. Położyłem zdobyć przy kamiennej ścianie i zacząłem ją jeść. Skończywszy, nie mając nic do roboty, poszedłem nad jezioro i, tak jak obiecałem, obmyłem ranę. Nie było sensu robić z nią czegoś innego. Szkoda zachodu dla zwykłego zadrapania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz