- Jacob? - usłyszałem z dołu głos co zmusiło mnie do ponownego spojrzenia pod siebie. Przy drzewie stała Aust ze zdziwieniem wymalowanym na pysku*.
- Hej, jak tam? - zaśmiałem się ignorując dziwną sytuację.
- Dobrze, ale co robisz na drzewie?! - jej mina przypominała teraz wyraz pyska matki pytającej szczeniaka czemu zrobił coś złego lub absurdalnie głupiego. W sumie wiele wilków traktowało mnie jak bobasa i wcale się im nie dziwię, bo mimo że wcale nie wyglądałem na małego w środku byłem niedorozwiniętym ADHD'owcem**
- Um... No więc zadaję sobie to pytanie od kąt się obudziłem właśnie tutaj - przyznałem.
- Nie wiedziałam, że lunatykujesz - mruknęła uśmiechając się delikatnie.
- Ja też! - zawołałem z irytacją. Czy jest jeszcze dużo rzeczy których o sobie nie wiem?
- A jak masz zamiar stąd zejść? - spytała. No tak nad tym się jeszcze nie zastanawiałem...
- Chyba spadając - jęknąłem i po prostu zeskoczyłem.
Aust?
*Przepraszam za określenie, miało być bardziej pieszczotliwe, ale przecież nie napiszę "pyszczku" bo to takie szczenięce.
**Nie wiedziałam jak napisać... Ale chyba każdy wie o co chodzi XD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz