Obudziłam się z krzykiem - znów koszmary. Wyszłam za próg swojej jaskini i usiadłam. Jeszcze ciężko dyszałam. Do końca nie pamiętam co mi się śniło. Było coś z wojną z zaprzyjażnioną watahą. Nie wiem o co chodzi. Było dużo krwi. Zbyt dużo.
Poszłam nad wodopój i napiłam się cieczy. Była lodowata. Poczułam jak spływa mi do gardła. Nagle usłyszałam za sobą trzask gałęzi. Gwałtownie się obróciłam. Nie było za mną nikogo. Dziwne... Zwykle zmysły mnie nie mylą. Rozejrzałam się dookoła. A jednak! Po drugiej stronie jeziora biegł jakiś wilk. Nie wyglądał zbyt przyjaźnie. Ciekawe, czy to jakiś szpieg? Może to coś związanego z moim snem? Kto wie? Będę musiała porozmawiać z Emriv. O tym, co się tu dzieje. Niezbyt mi się to podoba. Może inni coś wiedzą? Na tyle pytań jeszcze nie dostałam odpowiedzi. Czas pobawić się w detektywa... I lepiej innych nie niepokoić. Gdyby to był fałszywy alarm, mogłabym wyjść na wariatkę. A tak było nie raz i nie dwa. Wróciłam do jaskini i do rana wpatrywałam się w sufit...
C.D.N
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz