Leżałam nad strumykiem i z zapałem czytałam książkę o magii ziemi. Uwielbiałem wiedzę, a przede wszystkim chciałam poprawić moje umiejętności magii. Obok mnie na suchej ziemi, która już od dwóch tygodni nie widziała deszczu leżał stos kolejnych książek, ktore już przeczytałam, albo były następne w kolejce. Bo wkońcu co miała innego do roboty samotna wilczyca, której nie nauczono jak się czaruje, jak tylko się uczyć?
Oprócz tego, że czytałam już chyba piątą książkę o moim żywiole to nad moją głową wirowało kilka drobnych kamyczków układając się w różne wzory, które wcześniej układałam sobie w głowie. W ten sposób ćwiczyłem robienie jednocześnie kilku rzeczy.
Właśnie czytałam rozdział o tym, że wilki ziemi potrafią przyspieszać proces kwitnięcia, owocowała i przekwitania roślin. To było poprostu świetne! Wyobrażacie sobie mieć taką moc? Albo wyobrażacie sobie, że rośliny wypuszczają długie gałęzie i na wasz rozkaz oplatają się wokół wroga? Niesamowite! Albo, że rzucacie we wrogów wielkimi głazami nawet nie używając do tego łap? Super! Tylko, że te wszystkie rzeczy nie były na moim poziomie... Musiałam się jeszcze wiele nauczyć żeby móc zebrać w sobie taką siłę woli. Czasem wkurzało mnie to, że moje zdolności magiczne są na poziomie szczeniaka. No ale nic na to nie mogłam poradzić... Mogłam jedynie ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć...
- No nic, spróbujmy tak... - szepnęłam do siebie dodając sobie otuchy i wyrywając sie z zamyślenia. Stanęłam w miejscu gdzie ziemia była najbardziej sucha. Wyczytałam, że narazie jedną z rzeczy na moim poziomie jest użyźnianie ziemi. Może i wilki wody podlałyby tą suchą ziemię i umierające w skwarze rośliny, ale ja nie mogłam być od nich gorsza.
Zamknęłam oczy i skupiłam się. Wyobraziłam sobie jak ziemia pod moimi łapami staje się miękka, a rośliny zaczynają rozkwitać na nowo. To taka moja technika. Zanim coś wyczarowałam, starałam się sobie to wyobrazić. Potem starałam się, żeby moje wyobrażenia stały się jak najbardziej rzeczywiste i... Faktycznie! Ziemia podemną zmiękła. Otworzyłam oczy zobaczyłam jak ziemia staje się żyzna, a rośliny prostują się i nabierają kolorów. Uśmiechnęłam się, cała natura w obrębie metra ode mnie ożyła. Zrobiłam krok i w tej samej chwili moja moc przestała działać. Czemu? Ponieważ coś mnie rozproszyło, i to nie było byle co. Ogromny słup wody wystrzelił z jeziora. Tysiące malutkich kropelek spadło na mnie, ale najlepsze było to, że słup wody zaczął zakręcać i wić się w powietrzu niczym wąż. Zaraz; że ja tego nie zauważyłam od razu! To BYŁ wąż! Woda przybrała kształt węża, który teraz piął się wysoko w górę, a ja wodziłam za nim wzrokiem nawet nie zauważając jak usiadłam na własnej książce. Nagle wodny wąż zbił się w niekształtną wydłużoną bańkę wody i pękł. Ale nie tak zwyczajnie. Rozprysnął się na kawałki wywołując mały deszcz.
Wodne wilki. Pomyślałam. Muszą tu gdzieś być... Zaczęłam się rozglądać dookoła. I miałam rację, były nawet bliżej niż mogłam się spodziewać. Właściwie to był tylko jeden wilk, błękitny i lśniący niczym to jezioro, które nas dzieliło. Przyjrzałam mu się uważnie. Wyglądał na starszego ode mnie. Nie wszystkie dorosłe wilki od tak bawią się magią, mogłyby przyciągnąć złe istoty pragnące wyssać z nas - Wilków Żywiołów - wyssać magię. Czytałam o tym...chyba się tego domyślacie.
W każdym razie użyłam magii by przyciągnąć do siebie gałąź drzewa rosnącego nad jeziorem, mniej więcej po jego środku drogi pomiędzy mną, a tym wilkiem. Wskoczyłam na gałąź bardzo uważając żeby mi nie uciekła, zgarnęłam swoje książki i rozkazałam drzewu postawić mnie na drugim brzegu. Udało się! To było jedno z najtrudniejszych zaklęć na moim etapie. Chociaż w sumie nie wiem czemu to zrobiłam. Może żeby się popisać? W sumie równie dobrze mogłam obiec jezioro. No nic, w każdym razie stałam teraz na przeciwko wilka ze zdumieniem (bo nigdy nie widziałam wilka wody) i nie bardzo wiedziałam co powiedzieć.
Loure? Dokończysz?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz