piątek, 18 lipca 2014

Od Loure cd Emriv

Spokój. Nikt nie docenia tak wspaniałego uczucia mimo tego, że zawsze towarzyszy mu wytchnienie, pewnego rodzaju błogostan znacznie polepszający człowiekowi humor.
Właśnie w takim letargu byłem przed spotkaniem z osobliwą, brązową wilczycą. W milczeniu obrzuciłem ją pogardliwym spojrzeniem, zobojętniały na szystko dookoła. Jej pewne siebie słowa rozbrzmiewały w moich uszach.
- Oczywiście, był bym głupcem nie wiedząc o tym - moje słowa podobne były bardziej do syczenia jadowitej żmiji, niż głosu wilka. Niecodziennie miałem sposobność z kimś rozmawiać, więc zadowalałem się głuchym milczeniem. Cud, że jeszcze nie zatrciłem zdolności mówienia.
- A więc bądź przytomny i się opanuj - rzekła, choć jej głos nie zdrdzał wrogości czy poddenerwowania. Pomilczawszy chwilę, popatrzyłem w jej kierunku.
- Nie pouczaj mnie - cisnąłem w nią słowem niby kamieniem. Podświadomość nakazywała wstrzemięźliwość od chłodu płynącego z mojego gardła. Posłuchawszy zatem rozsądku ugiąłem łapy, postawiłem uszy do pionu.
- Ja tylko cię ostrzegałam - wzruszyła ramionami w obojętnym geście. - Żegnam - rzuciła, po czym obruciła się na pięcie i ruszyła w swoją stronę. Poczułem jak uderza we mnie fala bezradności.
- Zaczekaj. Dołączę - westchnąłem z kwaśną miną.

{Emriv?}

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz