Przyciągnęłam do groty upolowanego borsuka i zaczęłam go jeść. Umierałam z głodu. Słońce dopiero wstawało, a ja już zdążyłam być na polowaniu. W spokoju odrywałam kawałki mięsa i delektowałam się ich smakiem pewna, że większość watahy jeszcze śpi. Jednak nie była to prawda. W pewnym momencie bowiem usłyszałam za sobą czyiś głos.
- Cześć Daiki! - mimo, że głos ten brzmiał przyjaźnie, tak mnie zaskoczył, że w mgnieniu oka odwróciłam się z najeżoną sierścią w geście obronnyma, a z łap posypały się iskry. Rozluźniłam się dopiero gdy zobaczyłam przed sobą Aust. Miała wytzreszczone oczy i położone po sobie uszy.
- Spokojnie, kochana - powiedziała.
- Przestraszyłaś mnie - usprawiedliwiłam się - Ty już nie śpisz?
- Jak widać. Wstało słońce! Trzeba ruszać na polowanko! Muszę też przynieść co nieco do groty. Co prawda Drake i Zuko już umieją sami polować, ale trochę zapasów nie zaszkodzi.
- Wstało słońce? Kto to mówi? Myślałam, że jesteś Wilkiem Cienia...
- Ha, ha, ha. Oczywiście, że lubię też ciemność.
- Ok. A tak w ogóle jak tam Zuko i Drake?
Aust już otworzyła pysk ale przerwał jej jakiś okrzyk dochodzący z zewnątrz.
- Dobrze! - usłyszałyśmy. Obejrzałyśmy się i zobaczyłyśmy zbliżających się do nas Zuko i Drake'a. Drake biegł łąką, a obok niego Zuko podskakiwał jak zając co chwilę podlatując.
- O wilku mowa - mruknęła Aust - Nie mogliście wytrzymać godziny w grocie?!
- Nie! - wykrzyknął Zuko - Szpiegowaliśmy cię!
- Myślałem, że mieliśmy jej o tym nie mówić - powiedział Drake.
- E....
- Cześć chłopaki - przywitałam się.
- Cześć Daiki - odparł Drake kiedy podeszli bliżej.
- Hej! - Zuko mrugnął do mnie znacząco, a ja tylko spojrzałam na niego krzywo i popukałam się łapą w czoło.
- No dobra - westchnęła Aust - Może jak już tu jesteśmy to pójdziemy razem na polowanie - zerknęła mi przez ramię na mięso borsuka - Czy...nie?
- Nie no w sumie mogę pójść dla towarzystwa - uśmiechnęłam się i w czwórkę ruszyliśmy w stronę wodospadu. Po drodze Drake i dzieciny zuko wlekli się gdzieś z tyłu, a ja z Aust rozmawiałyśmy idąc przodem.
- Wiesz Daiki...ostatnio dużo się dzieje w watasze. Strasznie dużo szczeniaków nagle przybyło - powiedziała.
- Eh, no. Sporo.
- Nie mają co robić, a fajnie by było gdyby się wspólnie pobawiły, może by im tak zorganizować jakąś zabawę?
- Co? W sensie, że zabawę dla dzieciaków? - prychnęłam.
- No, a co? Czemu nie?
Westchnęłam. Nagle podbiegł do mnie Zuko.
- Daiki! Patrz czego się nauczyłem! - wzniósł się metr nad ziemię i machnął skrzydłami. Z czubków jego skrzydeł buchnęły płomienie. Na chwilę ogień przybrał kształt głowy smoka, a następnie rozwiał się. Szczeniak opadł na ziemię - I co?
- Nieźle - pochwaliłam go po czym zwróciłam się do Aust - W sumie to może jednak nie jest taki zły pomysł...
- Daiki? Ty i szczeniaki? - spytała Emriv w drodze do Doliny - Robisz postępy.
- Oj przestań - powiedziałam - To rozluźni atmosferę. Będzie ciekawie, zobaczysz.
- Nie no, ja nie mam nic przeciwko szczeniakom, ale ty zawsze miałaś. Czyżby ktoś cię namówił? Nie mów mi, że sama na to wpadłaś?
Popatrzyłam na nią.
- No dobra, Aust mi podpowiedziała.
- Tak właśnie myślałam. Cała Art...
W Dolinie zebrała się już większość wilków czekając na moją przemowę. Wspięłam się na wielki głaz i odczekałam chwilę aż wszyscy się zebrali.
- Ogłoszenia parafialne! No więc moje drogie wilczki, ja - wasza Alfa - mam dla was, mam nadzieję, dobre wieści. Z uwagi na to, że w watasze pojawiło się sporo szczeniaków chciałabym zorganizować specjalnie dla nich festiwal! Powiem krótko i zwięźle: zaproszone są wszystkie szczeniaki, a jeśli ich rodzice chcą to również mogą przyjść. Jeśli wolą odpocząć w grotach lub wybrać się na polowania mogą zostawić pociechy na festiwalu. Święto będzie trwało miesiąc licząc od dziś. Codziennie będzie można przyjść do Doliny i zabawić się. Będą konkursy i świetna zabawa. To chyba tyle...Ach! Wieczorem zapraszam na uroczyste otwarcie festiwalu!
Zeszłam z głazu, a wilki zaczęły się rozchodzić. Podeszłam do Aut.
- Jak mi poszło? - spytałam uśmiechając się komicznie.
- Świetnie! - zawołał Zuko gdzieś z za pleców Aust. Wadera przewróciła oczami.
- Dobrze ci poszło Daiki, teraz tylko trzeba będzie to wszystko zorganizować.
Wieczorem znowu w Dolinie zebrał się tłumek. Jednak tym razem nie przyszli wszyscy. Jedynie szczeniaki, ich rodzice i nieliczne dorosłe wilki nie mające szczeniaków. Festiwal został otwarty.
Wszyscy rozmawiali, śmiali się, korzystali z bufetów (czyli płaskich kamieni, na których ułożono jedzenie), a wszędzie pod łapami plątały się najmłodsze szczeniaki. Ogólnie panował miły chaos. Przechadzałam się wśród tego wszystkiego obserwując wilki.
- Ej! Oszalałeś!? Jeszcze mnie popażysz! - wrzasnęła gdzieś po prawej Kirkhe próbując odgonić wrednego Zuko. Z kolei po mojej prawej, na trawie siedzieli Missile, Nico i Hope wesoło rozmawiając. Przy jednym z bufetów zaczaił się Aris i mimo, że jedzenie było darmowe on i tak bawił się w tajnego szpiega kradnąc kawałki mięsa. W końcu po dwóch godzinach nadszedł czas na konkursy dla młodzieży. Najpierw sportowe: gonitwa za zającem, skok przez kałużę, wspinanie się na drzewo i inne tego typu. Na końcu odbył się pokaz żywiołów. Polegało to na tym, że każdy - oczywiście kto chciał - mógł zaprezentować jakąś magiczną sztuczkę związaną z jego żywiołem. Zuko oczywiście zgłosił się pierwszy. Wszedł na wielki głaz żeby było go widać i pokazał tę samą sztuczkę, którą pokazał mi rano. Następna była Kirkhe. Odchąrzknęła, upewniła się, że wszystkie oczy są skierowane na nią po czym zatoczyła łapą krąg przed sobą. W powietru pojawił się strumień wodu, który następnie spadł jej na głowę, przepłynął przez całą długość jej grzbietu i wystrzelił ponownie w powietrze na końcu ogona i rozprysnął się. Kirkhe ukłoniła się. Nie była to chyba jakaś specjalnie trudna sztuczka (chociaż ja to się na wodzie nie znam) ale usprawiedliwiał ją jej młody wiek.
Jakiś szczeniak? Kto następny? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz