-Wiesz... - zacząłem przerywając ciszę. - Jak się dziś kłóciliśmy o zdobycz to myślałem, że się nie polubimy. Ale potem spędziliśmy naprawdę cudowne popołudnie. Czasem pozory mylą.
- Wiem - Snow uśmiechnęła się lekko. - O tym samym pomyślałam.
- To był chyba mój najlepszy dzień w watasze. I wiesz co...?
- Co? - spojrzała mi w oczy.
Przysunąłem się trochę bliżej.
- Jednak cię polubiłem.
Rozmawialiśmy cicho przez jakiś czas, a wraz ze znikającymi za horyzontem promieniami słońca zacząłem robić sie senny.
- Spotkamy się jeszcze? - spytała nagle Snow.
- To zależy tylko od nas - odparłem. - Ale... Tak, chyba tak. Taką przynajmniej mam nadzieję. Fajnie by było kiedyś jeszcze to powtórzyć.
Snow skinęła głową. Ziewnąłem, a powieki same mi opadły. Ostatki blask słoneczny schował się za horyzontem.
(Snow?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz