Kolejny raz otworzyłam oczy bez celu. Nie wiedziałam co z sobą zrobić. Żaden wilk w watasze nie był mi znajomy. Wyglądało na to że straciłam pamięć.
***
Z każdym dniem łapa bolała mnie coraz bardziej. Nie wiedziałam czemu. Nie puchła bynajmniej i nie robiła nic podejrzanego. Samotność coraz bardziej mi doskwiera.
***
Postanowiłam. Wyjdę na zewnątrz. Nie jestem myszą żeby chować się po kątach. Warknęłam z bólu i wyszłam z zarośniętej jaskini. Dookoła było mnóstwo spalonej roślinności. Nic tu nie żyło. Nie wiem jak udało mi się przeżyć tak długo bez jedzenia, ale nie byłam ani trochę głodna. Huczało mi w głowie. Przez długi czas szłam przez pustkowie aż szara gleba zmieniła się w trawę. Uparcie patrząc na ziemię parłam dalej przed siebie. Nie wiedziałam kiedy a już zsuwałam się ze zbocza. Bez rozpaczy z ponurymi myślami po prostu spadłam w dół. Skrzydła nabrały powietrza i lekko opuściły mnie na coś miękkiego. Zachybotałam się i spadłam na litą skałę. To miękkie coś okazało się wilkiem, który fukał teraz gniewnie na mnie. Wyglądał jak szczenię. Z trudem przypomniałam sobie mowę.
-Kim ty jesteś mały?-zapytałam.
<Nicko dokończysz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz