wtorek, 1 września 2015

Od Antarina C.D. Resy

Przygryzłem wargę zastanawiając się nad tym, co przed chwilą usłyszałem. Nie patrzyłem na Resę, nie wiedziałem jak się zachować. Czułem, że jeszcze nigdy nikomu nie wyznała tak dużo ze swojego życia. Ale dlaczego powiedziała tak dużo akurat mi? Znaliśmy się krótko, a już doszło do takich wylewności. Powierzając mi te tajemnice podarowała mi również zaufanie, wiedziałem, że nie mogę jej zawieść. Chyba wypadałoby coś powiedzieć. Ale zwykłe "przykro mi" brzmiało strasznie pusto i nieszczero. Powinienem chyba powiedzieć coś od serca, może też powierzyć jakąś tajemnicę. Spojrzałem na Resę kątem oka i ze zdumieniem zobaczyłem, że po jej policzku spływa łza. Czułem się jak intruz, ale co mogłem poradzić. Podszedłem do niej i niezgrabnie poklepałem po plecach.
- Hej, no coś ty - uśmiechnąłem się delikatnie. - Było minęło, teraz może być tylko lepiej.
Pokręciła głową nic nie odpowiadając. Zaczerpnąłem tchu jakbym chciał coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili zmieniłem zdanie. Ale przecież ona tyle mi wyznała... chyba też powinienem opowiedzieć coś osobistego.
- Była... taka wadera - zacząłem, a Resa uniosła wzrok. - W mojej watasze. Nazywała się Maya. Była śliczna, złote futro, zielone oczy, zawsze uśmiechnięta. Jeszcze jako szczeniak często za nią chodziłem, w jakiś sposób mnie fascynowała, a potem, gdy podrosłem zamieniło się to w coś głębszego. Chciałem ją mieć dla siebie, ale nie wiedziałem jak zagadać. Dawne pogawędki i spacery z dzieciństwa gdzieś uleciały, teraz wciąż zdarzały się między nawi jakieś nerwowe spięcia. Wiedziała, że się nią interesują, ale śmiała się z tego i odchodziła. Bawiła się moimi uczuciami, bawiło ją to, że jestem zbyt nieśmiały żeby normalnie pogadać i wciąż się rumienię w jej obecności. W końcu zobaczyłem ją razem z moim kuzynem, jak siedzieli razem na polanie i przytulali. To przełamało mi serce na pół i od tej pory wogóle o niej nie myślałem. Wymazałem ją z pamięci, nie ważyłem się nawet na nią spojrzeć. Nie wiem, czy jeszcze żyje, nie mam pojęcia, co się z nią stało odkąd widziałem ją ostatni raz... wtedy z moim kuzynem. Nigdy nikomu o niej nie mówiłem, ukryłam ją gdzieś głeboko w sercu i nie ważyłem się już nigdy po nią sięgnąć. Teraz wiem, że tamten czas uganiania się wciąż za nią był stracony. Powinienem wiedzieć, że nigdy nie będzie moja, że ten związek był od początku skazany na niepowodzenie. 
Umilkłem czując się nieswojo. Tak dawno nie myślałem o Mayi... wykreśliłem ją ze swojego życia, starałem się o niej zapomnieć i zdziwiło mnie, jak dobrze ją pamiętam. Ale ona odeszła już na zawsze. Już nigdy jej nie zobaczę.
<Resa? Rozpisałam się c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz