Podeszłyśmy bliżej, cicho skradając się pomiędzy krzakami. Przystanęłyśmy.
- Dobra to ty pujdziesz z drugiej strony i odciągniesz jego uwagę, tylko tak żeby się nie spłoszył, a ja zaatakuję - powiedziałam, a w myślach dodałam "Ja atakuję, bo to świetny jeleń i nie chcę żeby coś spaprała"
- Ale ja miałam polować...
- Ciiii, nie teraz.
- No ok - przystała na to Trixy. Obeszła zarośla i z drugiej strony podeszła spokojnie do jelenia, ten stanął w bezruchu, a kiedy wilczyca zrobiła krok, odwrócił się w moją stronę by uciekać. Lecz ja byłam szybsza. Wyskoczyłam z krzaków i rzuciłam mu się na szyję. Zatopiłam ostre kły w cielsku jelenia aż krew trysnęła. Przewróciłam się, ale razem ze mną padła i zdobycz. Zwierz jęknął przejmująco, a ja dobiłam go jednym mocnym kłapnięciem. Na pysku miałam krew. Poaptzryłam dumnie na martwe zwierzę, a potem w stronę Trixy, która zaczęła klaskać.
- Nieźle! - Zawołała.
- Ok. To teraz ruszajmy w stronę grot, żeby przechować gdzieś to mięso.
- A nie będziemy już więcej polować? - Zapytała z lekkim rozczarowaniem.
- Narazie nie - powiedziałam chwytając jelenia i zaczynając go ciągnąć - ale jak coś jeszczenam się po drodze podsunie pod nos to złapiemy. Jutro z samego rana zaczniemy dalsze polowania, a teraz pomóż mi to taszczyć.
Wspólnie niosłyśmy upolowaną zdobycz przez całą drogę. Jeleń był na prawdę ciężki, a ja zmęczona. Nagle, kiedy już byłyśmy bardzo blisko Trixy dostrzegła lisa. Pięknego rudego lisa, z połyskującym w ostatnich promieniami słońca futrem. Wilczyca od razu pobiegła za zdobyczą. Ja puściłam jelenia i przewróciłam tylko oczami lekko się uśmiechając, ale nic nie powiedziałam patrząc na pogoń, jak na przedstawienie.
Trixy? (Brak weny)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz