- Radzę wam się jednak pośpieszyć - mruknęła Emriv i odbiegła zostawiając nas samych.
- To zaczynamy od razu? - spytała podekscytowana wadera.
- Ok, tylko najpierw muszę coś zjeść bo jak tego nie zrobię to trudno mi się myśli - odpowiedziałem.
- Ja też jeszcze nie miałam śniadania. Możemy zapolować razem - Aust zaśmiała się - Będziemy musieli pójść trochę dalej bo z tej okolicy zwiała cała zwierzyna...
- Więc kto pierwszy przy wodospadzie ten... A nie ważne! - zawołałem nie pozwalając Aust dokończyć i puściłem się biegiem. Wilczyca pobiegła za mną lecz szybko mnie wyprzedziła. Zrezygnowałem z grzecznego basiora, który pozwoli waderze przegrać bo właśnie obudził się we mnie ogień do walki i rywalizacji. Przyśpieszyłem, a po chwili Art miałem już za sobą. Zaśmiałem się i dla zabawy zacząłem jeszcze szybciej przebierać łapami. A może chciałem się przed nią popisać?... Maybe, ale to przecież nic specjalnego! Dotarłem do wodospadu i gwałtownie zatrzymałem się, żeby nie wpaść do wody. Aust przybiegła parę chwil po mnie, ale ona w przeciwieństwie do mnie nie była zdyszana.
- Cieszysz się jak szczeniak - popatrzyła na moją wyszczerzoną mordę lekko krytycznym spojrzeniem.
- Jasne - postarałem się przybrać poważną minę lecz nie mogłem wytrzymać i wybuchnąłem śmiechem. Ona też się zaśmiała.
- To co polujemy wreszcie? - spytałem dalej się śmiejąc.
Wadera pokiwała głową i ruszyliśmy przez łąkę rozciągającą się przy rzece.
- Wiesz co? - zagadnąłem - Myślę, że to raczej nie prawdopodobne żeby nasz las podpalił ktoś z Watahy Wspomnień, a ty?
- Też tak sądzę - stwierdziła z zamyśloną miną - To musiał być jakiś obcy wilk.
- To będziemy chodzić od watahy do watahy i będziemy pytać kto zapalił nasz las?!
- Nie - Aust pokręciła głową - Ty czasami naprawdę jesteś głupi... To oczywiste, że przychodząc do obcej watahy nie powiemy kim naprawdę jesteśmy! Możemy podawać się za jakichś wędrowców, czy coś.
- Okay - zgodziłem się i chciałem dodać coś jeszcze, ale zobaczyliśmy pare metrów od nas pasące się jelenie i sarny.
Aust???
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz