czwartek, 13 listopada 2014

Od Emriv

    Był zwykły szary zimowy poranek. Powietrze było ostre, a wokół rozciągała się mgła zasłaniając piękny krajobraz Watahy Wspomnień. Biegłam przed siebie czując w powietrzu zapach jeleni. Mój żołądek wręcz krzyczał domagając się świeżego mięsa. Dlaczego? A no dla tego, że zima nadeszła stanowczo za wcześnie; śnieg spadł bez zapowiedzi przykrywając cały świat i sprawiając, że zwierzęta uciekły i pochowały się do swoich nor. Nasza wataha była równie zaskoczona jak one. Nie zdążyliśmy zebrać zimowych zapasów i teraz w naszych jaskiniach było pusto. Ostatnio świeże mięso jadłam pięć dni temu. Przez cały ten czas musiałam zadowalać się moimi suszonymi ziołami, których jako zielarka miałam w nadmiarze oraz starymi kawałkami mięsa wygrzebanymi gdzieś z głębi mojej groty. Inni nie mieli lepiej. A teraz nareszcie poczułam zapach ofiary! Może jakieś jelenie nie zdążyły uciec przed mrozem, nie ważne, liczy się to, że będzie co jeść.
    Nagle przystanęłam. Przed sobą widziałam martwego jelenia. Leżał na śniegu i wyglądał na nadgryzionego. Powęszyłam chwilę i stwierdziłam, że został upolowany dosyć niedawno. Wtedy usłyszałam płacz. Ktoś cichutko chlipał. Rozejrzałam się i dostrzegłam małego wilczka leżącego pod pobliskim drzewem.
- Hej - widocznie mnie nie zauważył bo gdy się odezwałam drgnął przestraszony. - Nie bój się.
- Kim jesteś? - zapytała przez łzy, a ja dopiero teraz spostrzegłam, że to wadera.
- Jestem Emriv, Alfa Watahy Wspomnień, a ty? - podeszłam do niej.
- Ja...Daiki - powiedziała niepewnie.
- To ty upolowałaś tego jelenia? - spytałam.
- No... Tylko... - wyciągnęła przednią łapkę, która dziwnie się wygięła, a Daiki zaskomlała z bólu.
- Uuu... Może jakoś ci pomogę - usiadłam obok niej i wyczarowałam na śniegu krzak. Urwałam z niego listek, owinęłam nim łapkę szczeniaka, a całość oplotłam również wyczarowanym przeze mnie korzeniem. - No dobra, to ci powinno pomóc. To zioło goi rany, ale przez jakiś tydzień będziesz musiała uważać na swoją łapę. A tak właściwie to skąd jesteś?
- Eee.... - po dłuższej chwili Daiki powiedziała niepewnie usiłując sobie przypomnieć szczegóły - nie pamiętam, po prostu obudziłam się w tym lesie - tu wskazała zdrową łapą las rozciągający się po naszej prawej. - Byłam głodna więc zapolowałam na jelenia, ale kiedy go zabiłam on się na mnie przewrócił. Przygniótł mnie i złamał mi łapę. Zjadłam trochę, ale po chwili już nie wytrzymałam bólu więc usidłam pod drzewem. Próbowałam sobie przypomnieć jak się tu znalazłam i skąd jestem ale nie mogłam.
- Hm... to może być jakieś zaklęcie ale nie jestem pewna - chwilę pomyślałam po czym znów się odezwałam - Czyli, że nie pamiętasz z jakiej jesteś watahy? - Daiki pokręciła głową - I nie pamiętasz swojej rodziny? - wilczyca znowu pokręciła głową ale później się zawahała.
- To znaczy...oni chyba nie żyją. Chyba...nie jestem pewna ale chyba mnie oddali do sierocińca...a może nie...
- Wiesz co, mam pomysł. Dołączysz do Watahy Wspomnień, a do póki ja nie dowiem się co ci się stało i cię nie wyleczę możesz mieszkać ze mną w grocie.
- Ok - odparła ochoczo - czyli zostaniesz moją mamą?!
- Yy...no...tak - nie do końca o to mi chodziło, ale Daiki była taka słodka, że nie sposób było jej nie przygarnąć.
- Fjanie! - wykrzyknęła i ruszyła przed siebie uważając na opatrzoną łapę. - To gdzie ta wataha?
- Po pierwsze już w niej jesteśmy, po drugie groty są w drugą stronę, po trzecie najpierw weźmiemy tego jelenia bo inne wilki też są głodne.
- Co?
- No...zima przyszła za szybko i nie mamy zapasów mięsa. Jeszcze pięć dni temu była jesień. Na miejscu poczęstujemy każdego i ja sama też coś w końcu muszę zjeść.
- Pięć dni temu? A to zima nie trwa już od miesiąca?
- Ee...nie.
-No cóż - widocznie ją to nie przejęło, ale mnie coraz bardziej dziwił ten czar, który ktoś na nią najprawdopodobniej rzucił. A może to nie był żaden czar? Może po prostu uderzyła głową w drzewo i nic nie pamięta.
    Po krótkim czasie zaprowadziłam Daiki do serca watahy gdzie też znajdowały się nasze wilcze groty.

Ktoś dokończy?

Od Valixy CD

Po dość krótkim polowaniu, poszłam w stronę mrocznego lasu, do którego już wcześniej chciałam się udać.
-Ciemno tu trochę, ciemniej niż od zewnątrz ... -rzuciłam cicho sama do siebie, obracając się przy tym.W sumie nie przeszkadzało mi to, bo ciemność to mój żywioł.  Po chwili szłam dalej, bez konkretnego sensu. Nagle rozległ się przerażający krzyk, taki jak z horrorów, jakby jakiejś przestraszonej wadery. Zakryłam wtedy uszy łapami, ale głos dalej był strasznie głośny. Po momencie znowu wszystko ucichło...
-Dziwne- powiedziałam sama do siebie. - Ten głos jest taki znajomy... - dodałam po chwili. Gdy gadałam coś do siebie podczas tej bezlitosnej dla mnie ciszy, wszystko zaczęło robić się podejrzane. Wtem usłyszałam zbliżające się od tyłu w moją stronę kroki . Były to najprawdopodobniej kroki jakichś kilku wilków. Wydaje mi się, że były na kogoś nieźle wkurzone, bo mocno stąpali po ziemi. Zaczęłam biec przed siebie, byle mnie nie złapali. Niespodziewanie ujrzałam kilka metrów przed sobą wielkie ślepia (ale nie były one zwykłe, tylko takie jakieś - inne ...) odwróciłam się i zaczęłam biec w stronę, od której przedtem słyszałam specyficzne kroki. Zamknęłam oczy, więc nie widziałam na co mogłabym wpaść. Podczas tej ucieczki zaczęłam krzyczeć. Wydawałam z siebie identyczny głos, co słyszałam wcześniej. Z tego powodu zamurowało mnie przez chwilę ( ale dalej biegłam,tylko że w zamyśleniu). Nagle ni z gruszki ni z pietruszki wpadłam na jakieś drzewo. Zemdlałam . Po chwili ( chyba po chwili, bo byłam nieprzytomna) obudziłam się w tym samym miejscu.
-Nie podoba mi się tu ... - znowu zaczęłam gadać do siebie. Zaczynałam mieć łzy w oczach,ale teraz już na serio. Postanowiłam iść, a nie biec (żeby na nic nie wpaść) i zamknąć znów oczy (żeby już niczego się nie bać). 
-TAK !! - krzyknęłam nagle-Przypomniało mi się!- Sunshine mówiła, że to wszystko, to tylko złudzenia. A więc nie ma się czego bać- dalej mówiłam do siebie- ale niebezpieczeństwo jest nadal ...- już trochę mniej się cieszyłam. Coraz bardziej czułam się zmęczona. Położyłam się na trawie i zasnęłam. Po godzinie, może dwóch obudziłam się. Przed sobą ujrzałam światło.
-Wyjście!-krzyknęłam. Nagle ujrzałam przed sobą Sunshine siedzącą smutną nad wodospadem, nad którym się poznałyśmy.
-Co to ? Jakiś przekaz, czy kolejna iluzja- powiedziałam do siebie.Po chwili wszystko wokół mnie opętała mgła - No cóż, to jednak nie wyjście.- dodałam. Usiadłam na trawę i powoli zaczynałam mieć tego dość, nie wytrzymywałam tego. Niespodzianie przykuły moją uwagę dziwne krzyki. Pomyślałam sobie, że to kolejne głosy, nic nie znaczące, ale mimo to poszłam w ich stronę. Po paru minutach wędrówki, zdołałam rozróżnić głosy. Słyszałam jak Sunshine mnie woła . Ktoś z nią był . Jakaś wilczyca o donośnym głosie. Pomyślałam, że to może alfa.
-No to pięknie ..... - zamyśliłam się, ale mimo to pobiegłam w tamtą stronę.-Sunshine? Gdzie jesteście ?!-krzyczałam.
-Tutaj, biegnij przed siebie!-odpowiedziały. Jak chciały, tak zrobiłam. Nagle znalazłam się na początku lasu. 
-Wyjście!-krzyknęłam znowu.-A tak w ogóle, to co wy tu wszyscy robicie ? - spytałam.
-Jestem alfą w tej watasze, mam na imię Emriv. Sun powiedziała mi o twoim pomyśle, więc poszłyśmy cię szukać.
-Hej, jestem Valixy. Dzięki, że mnie uratowałyście, tam było okropnie !- powiedziałam szczerze z całego serca.
-Wiedziałyśmy, że tak powiesz. Mówiłam, żebyś tam nie szła - rzekła Sunshine.
-Noo, przepraszam was wszystkie- odpowiedziałam wilczycom.
<Która dokończy?>

środa, 12 listopada 2014

Witamy Daiki!

http://4.bp.blogspot.com/-eMwDyjjHb3o/UUWclWYm7HI/AAAAAAAAAM4/eh39EIQPggY/s320/dorinda.png
Imię: Daiki                      
Drugie imię: Inka
Przydomek: "Ognik"
Wiek: 3 lata

 Płeć: wadera
Żywioł: Ogień
Stopień umiejętności magicznych: 4
Stanowisko: Młoda Alfa, Uczennica
Charakter: Daiki jest uparta i wytrwała; lojalna, potrafi dotrzymać tajemnicy. Bardzo sprytna i pomysłowa, lubi gdy coś się jej opłaca. Ma własne zdanie na każdy temat, jest mądra, bystra i łatwo się uczy. Daiki ma również dobrą pamięć i nie zapomina o swoich obowiązkach co nie oznacza, że nie próbuje się z nich zwolnić. Często stara się wywiązać z czegoś co ktoś inny jej każe; woli sama innym rozkazywać. Co więcej uważa, że nikt nie powinien jej mówić jak ma żyć, wszystkie decyzje podejmuje sama i nigdy ich nie żałuje. Rzadko sama potrzebuje pomocy, ale chętnie pomaga innym. Daiki jest dociekliwa, musi wszystko wiedzieć i zadaje dużo pytań. To ciekawa świata wilczyca, która lubi dowiadywać się nowych rzeczy. Lubi każde towarzystwo i nawet jeśli na taką nie wygląda, potrafi gadać godzinami. W walce i polowaniu myśli szybko i logicznie. Łatwo się zakochuje, ale wbrew pozorom wcale nie jest taka delikatna. Trudno ją sprowokować, jest stanowcza i konsekwentna. Stara się być pozytywnie nastawiona do życia i z każdego problemu znajdywać rozwiązanie.

Zalety: Szybka, zwrotna, zwinna, dobrze się wspina, walczy i poluje.
Wady: Po dłuższym kontakcie z wodą kręci jej się w głowie i traci przytomność.
Rodzina: Przybrana matka Emriv
Zauroczenie: Brak
Partner: Za mała
Szczeniaki: Za mała

Upomnienia: 0
Nick: matisa10

Od Nick'a

Było wcześnie. Obudziłem się sam. Nigdzie nie było mojego stada. Nie wiedziałem gdzie jestem. Postanowiłem ich poszukać. Szukałem, szukałem i nigdzie ich nie było. Nagle zauważyłem waderę. Podszedłem do niej i opowiedziałem jej moją historię. Przyjęła mnie do stada.

wtorek, 11 listopada 2014

Od Valixy

Był ciepły poranek. Jak na połowę jesieni pogoda była dla nas naprawdę łaskawa. Chciałam zwiedzić mniej więcej wszystkie zakątki nowej watahy, bo nie wiedziałam za bardzo , co mam ze sobą zrobić . Znalazłam wodospad , przy którym rosły drzewa. Poszłam tam. Zaczęłam rozmyślać , gdzie mogę pójść , z kim mogę pogadać , byle by mi się nie nudziło ... Nagle ciszę przerwał specyficzny hałas , jakby nieudanego skoku na zwierzynę. Po chwili zza drzew wybiegły przestraszone jelenie , a po momencie wyszła trochę smutna wilczyca ...
-Dziś mam zły dzień, jeśli chodzi o polowania - westchnęła sama do siebie . Chwilę po tym zorientowała się , że za nią stoję.
-Hej , mam na imię Valixy i jestem tu nowa , a ty ? - uśmiechnęłam się do niej przyjacielsko i czekałam na jej odpowiedź.
-Mam na imę Sunshine . - odpowiedziała , również rzucając mi uśmiech.-Mówisz ,że jesteś nowa ? No rzeczywiście , nigdy cię nie widziałam...-dodała , a jej mina wyglądała na nader zamyśloną. -Może oprowadzić cię po okolicach ? -spytała na koniec.
-Wiesz , zdążyłam to zrobić , ale jak chcesz to chodź , opowiesz mi przy okazji trochę o tej watasze i o wilkach .- powiedzialam do nowo poznanej wilczycy kolejny raz się uśmiechając.
-Dobrze , to chodź!- krzyknęła śmiejąc się przy tym przyjaźnie...
Sunshine pokazała mi prawie wszystkie zakątki watahy , a przy tym krótko i zwięźle je opisując , gdyż obie chciałyśmy się strzeszczać , same nie wiedziałyśmy, po co ?
- A tam , ten ciemny las ? Co to jest ? Idziemy? - wrzasnęłam z nienacka podekscytowana , przy okazji zasypując kompletnie pytaniami Sunshine.
-Lepiej już wracajmy , do tego wodospadu przy którym się poznałyśmy . - powiedziała Sun.
-A czemu nie chcesz iść do tego lasu ? - rozczarowałam się.
-Po prostu lubię przesiadywać nad rzeką. - odpowiedziała, ale ja widziałam w jej oczach, że albo mnie okłamuje , albo nie mówi mi wszystkiego.
-Proszę , powiedz mi... - zaczęłam ją błagać , próbując się sztucznie popłakać,ale ona to chyba zauważyła . Po chwili westchnęła : 
-No dobrze , dobrze . Cóż ... Od czego zacząć ? To jest Las Dark Fear , naprawdę - bardzo , bardzo zdradliwe miejsce , jest tam ogromna ilość złudzeń i pułapek . NIKOMU nie wolno tam wejść . Ten las nie należy do naszej watahy , tylko do jej obrzeży , a więc wiesz ...
-Ahaaa... - rzuciłam , robiąc taką minę jakbym chciała przez nią powiedzieć, że mnie to nie obchodzi, mimo, że było to dla mnie baardzo fascynujące ... -No dobrze , nie będę tam wchodzić - to akurat powiedziam do siebie samej.-Skąd wiesz tyle o tym lesie ? - Spytałam nagle Sun , będąc już przy wodospadzie.
-Słyszałam od kogoś , ale po co ryzykować ? - spytała.
-No właśnie , po co ? - powtórzyłam , lekko się uśmiechając . Miałam wymyślony już nowy głupi pomysł na następne godziny, a takich bezsensownych pomysłów nie mało mi w głowie.
-No dobrze , ja już muszę uciekać . Idę coś upolować , narazie - krzyknęłam do Sun już trochę się od niej oddalając. W gruncie rzeczy na prawdę poszłam coś upolować , bo byłam głodna ,ale co najlepszego zrobiłam później ?? Tego wolę nie komentować , ale chyba będę musiała ...
<Sunshine , ty chcesz dokończyć , czy ja ?>

Od Jacob'a cd Sunshine

- Co to jest? - spytałem wpatrując się w dziurę z niebem na dole.
- Nie mam pojęcia - stwierdziła ze smutkiem wadera.
- Czy tam po drugiej stronie jest nasza watacza? - zadałem kolejne pytanie i odniosłem wrażenie, że wilczyca zaczyna mieć mnie dość. Dziwne...
- Po pierwsze nie watacza tylko wataha, a po drugie to nie wiem co tam jest. Trzeba sprawdzić.
- Dobra - zgodziłem się z nią i pierwszy wskoczyłem w dziurę z radosnym piskiem, podobnym do tego, który wydają z siebie małe szczeniaki kiedy coś im się bardzo spodoba. 
- Ale czad!!! - zawołałem stykając się z niebem i przelatując przez nie na drugą stronę. Upadłem na trawę i szybko otworzyłem oczy. Rozejrzałem się dookoła i spostrzegłem, że znajduję się na polanie po środku lasu, a nade mną rozpościera się niebo podobne do tego, które było w dziurze w jaskini. Zaraz potem zobaczyłem lecącą prosto na mnie Sunsh-coś tam. Wadera uderzyła we mnie z impetem tak, że się przewróciłem.
- Jesteśmy w wataczy? - zagadnąłem patrząc z zaciekawieniem na leżącą na mnie wilczycę.

Sunshine?

Witamy Lily!

Imię: Lily
Drugie imię: Laureen ( czyt. Loren)
Przydomek: Podmuch wiatru
Wiek: 10
Płeć: wadera
Żywioł: wiatr
Stopień umiejętności magicznych: 7
Stanowisko: Strateg , Obrońca Alf 
Charakter: Lily uwielbia przygody . Jest otwarta i ciekawa świata . Do tego żyje w zgodzie z innymi . Jest też pomysłowa, odważna, silna , sympatyczna, zabawna, przyjacielska i czasem uparta . Woli sama pomagać innym niż żeby to inni jej pomagali . Co ciekawe - lubi pływać , ale robi to tylko w wyjątkowych przypadkach. Kiedy się nudzi, zazwyczaj nuci sobie jakieś piosenki, które pierwsze wpadną jej do głowy. Jej ulubionym zajęciem jest latanie w nocy, na tle księżyca . Wtedy czuje się naprawdę wolna ...
Zalety: Potrafi szybko latać (mimo braku skrzydeł) i przewidywać pogodę. 
Wady: Nie umie szybko biegać .
Rodzina: sama nie wie co się z nią stało ... :/
Zauroczenie: podoba jej się Loure, ale czy coś z tego będzie ? ...
Partner: narazie nikt
Szczeniaki: narazie 0
Upomnienia: 0
Nick: howrse: tenteges

Od Sunshine cd Jacob'a

- Hm... - zamyśliłam się. Jakby to powiedzieć...? - Tak, boję się ciemności, a co? Jestem wilkiem światła, więc to chyba normalne.
Wilk parsknął śmiechem, a ja zdążyłam obejść już całą jaskinię. WW mojej głowie stworzyła się mapa całego pomieszczenia - wielkie, ciemne, okrągłe pomieszczenie. Czego chcieć więcej?
- Brak wyjścia - mruknęłam pod nosem.
- Co? - spytał Jacob bawiąc się jakimiś kamykami.
- M Ó W I Ę, Ż E S T Ą D N I E M A W Y J Ś C I A! - powiedziałam dobitnie prawie literując.
- Spoko, nie denerwuj się tak. Rozumiem.
Zrobiłam się czerwona ze złości. Lubię Jacoba, ale nie zamierzam spędzać z nim czasu gdy jest pozbawiony pamięci. O nie, co to to nie. Może... jest tu ukryty przycisk? Bez zastanowienia zaczęłam szukać czegoś na ścianach. Sama nie wiem czego. C z e g o k o l w i e k. Wskazówki, ukrytego przycisku... Czegoś, co da mi stąd wyjść!
- Czego szukasz? - zapytał Jacob opierając się o ścianę przede mną.
Nagle coś zgrzytnęło i na samym środku pomieszczenie zrobiła się dziura. Gdy do niej zajrzałam... Było widać tylko niebo.
- Ciekawe, ciekawe - rzekłam.

Jacob?

środa, 5 listopada 2014

Nowa wilczy ca Valixy!


Imię: Valixy (czyt. Łaliksi)
Drugie imię: Sarah
Przydomek: Zmierzch
Wiek: 9 lat
Płeć: wadera 
Żywioł: Wilk ciemności
Stopień umiejętności magicznych: 6
Stanowisko: Wojownik
Charakter: Valixy jak na ironię ( gdyż jest wilkiem ciemności) jest miła i zabawna. Zazwyczaj , gdy złapie z kimś dobry kontakt , pokazuje swoje lepsze oblicze. Za to - dla wilków, z którymi ma złe kontakty potrafi być bardzo arogancka i szydercza . 
Zalety: Jest dosyć szybka i zwinna . Ma dobry słuch oraz wzrok . Do tego potrafi się wspinać i dobrze się skrada .
Wady: Nie umie usiedzieć długo w jednym miejscu . Nie potrafi też pływać i nie wiadomo czy się nauczy ...
Rodzina: -
Zauroczenie:
Partner: -
Szczeniaki:
-
Upomnienia: 0
Nick: na howrse : ShellyCrow1994

poniedziałek, 3 listopada 2014

Witamy Nick'a!


Imię: Nick
Drugie imię: Diego
Przydomek: ognik
Wiek: 7 lat
Płeć: basior
Żywioł: ogień
Stopień umiejętności magicznych: 8
Stanowisko: dowódca łowców
Charakter: miły, troskliwy, romantyczny, zwinny, odważny, wierny
Zalety: daleko skacze, szybko biega, długo wstrzymuje oddech
Wady: nie potrafi usiedzieć na miejscu
Rodzina: - 
Zauroczenie: - 
Partner: - 
Szczeniaki: - 
Upomnienia: 0
Nick: beti101 (Howrse) MeriBella (KochamKonie) beti101 (Doggi)

Od Inkary

Obudziłam się wcześnie jak zwykle. Wyszłam z groty którą znalazłam wczoraj i rozejrzałam się dookoła. Niebo było szare, a na żółtawej już trawie lśnił szron. Wzdrygnęłam się z zimna strząsając z siebie resztki snu. Szybkim krokiem ruszyłam przez otaczający mnie las. Dla rozgrzewki zaczęłam biec myśląc jednocześnie o tym, że może niedługo dotrę wreszcie do jakiejś watahy. Już od wielu dni wędrowałam w poszukiwaniu sfory do której mogłabym dołączyć. Moją watahę opuściłam gdyż rodzice wymagali ode mnie za dużo, a taka niezdara jak ja nie mogła sprostać ich wymaganiom. Przerwałam ponure rozmyślania o przeszłości bo właśnie zauważyłam królika. Przyśpieszyłam chcąc dogonić zwierzynę. Kiedy już byłam metr od ofiary skoczyłam lecz zwierzak uskoczył w bok, a ja upadłam na plecy. Jęknęłam i podniosłam się powoli. Jednak zaraz potem ruszyłam w ponowną pogoń za śniadaniem. Tym razem udało mi się złapać królika z czego, nie ukrywam, byłam bardzo dumna. Z zadowoleniem zjadłam posiłek po czym udałam się w dalszą drogę. Nie minęło dużo czasu kiedy znalazłam się na dużym wzgórzu skąd miałam doskonały widok na okolicę. Tereny były piękne, a na jednej z polan zobaczyłam parę wilków najwyraźniej rozmawiających ze sobą. 
- Nareszcie - ucieszyłam się i zaczęłam szybko zbiegać w dół zbacza. Po drodze minęłam wijącą się rzekę i brzozowy gaj, a potem byłam już na polanie którą widziałam wcześniej. Zbliżyłam się do wilków trzech wilków, a one przerwały rozmowę patrząc na mnie z zaskoczeniem.
- Czy należycie do jakiejś watahy? - spytałam szybko przeklinając w duchu moją nieśmiałość, która sprawiała, że mój głos drżał lekko.
- Tak - odparła szaro-brązowa wilczyca z pomarańczowo-złotymi oczami - To jest Wataha Wspomnień, a ja jestem jej alfą.
- Aha, a mogę dołączyć? - spytałam uśmiechając się.
- Pewnie - zgodziła się alfa - Ja mam na imię Emriv, to są Sfiftkill i Loure, a ty?
- Inkara, ale możesz mi mówić Inka - odparłam - Gdzie jest jakaś wolna grota w której mogłabym spać?
- Pokażę ci później, bo teraz jestem trochę zajęta, dobra?
- Jasne - zgodziłam się i odbiegłam od wilków. Zaczęłam zwiedzać tereny watahy rozglądając się jednocześnie za grotami, których było tutaj dość sporo. Kiedy biegłam przez las nie zauważyłam jakiegoś wilka i wpadłam na niego przewracając się. Poczułam, że kręci mi się w głowie i boli mnie stłuczony rano kręgosłup. Podniosłam się jednak i przyglądnęłam wilkowi na którego wpadłam, a który tak jak ja podniósł się już. 
- Strasznie cię przepraszam... - wyjąkałam jak zahipnotyzowana wpatrując się w basiora. Nie mogłam oderwać od niego wzroku był... Boski... <3

Blue? Czy Inka ma jakieś szanse???

Od Jacob'a

Tego dnia obudziły mnie przyjemne promienie słońca. Zdziwiło mnie to, bo przecież jest już późna jesień... Ale jak widać lato postanowiło się z nami pożegnać i mimo, że wiał chłodny wietrzyk wszędzie panowało miłe ciepło. Wybiegłem z mojej groty i pędem ruszyłem w stronę wodospadu, żeby upolować coś smacznego na wielkie śniadanko. Biegłem i biegłem lecz zamiast zwalniać i męczyć się pędziłem jeszcze szybciej rokoszując się pędem powietrza. W końcu kiedy dotarłem na łąkę przy wodospadzie zatrzymałem się i zacząłem rozglądać się za zwierzyną. Nigdzie jednak nie dostrzegłem nic co mogło by zostać mianowane moim śniadankiem. Po półgodzinie zacząłem biegać po łące szukając jakiegoś zwierzęcia. Dalej NIC. Ruszyłem w stronę lasu z nadzieją, że tam znajdę ofiarę. Tam jednak też nic nie złapałem. W końcu zrezygnowany, zmęczony i zirytowany powlokłem się do centrum watahy. Kiedy już prawie doszedłem do mojej groty coś śmignęło mi tuż przed nosem. Był to zając. Bez zastanowienia rzuciłem się w pogoń za nim. Biegłem tylko chwilkę i już prawie go miałem kiedy on nagle się zatrzymał i odwrócił w moją stronę.
- Nie zabijaj mnie! - pisnął zanim zdążyłem go zagryźć. Zdziwiony przyjrzałem się mu dokładniej. Miał małe, chude łapki, zmierzwione i brudne futerko, a jego duże czarne oczka wyrażały głęboki smutek. W sumie i tak nie najadłbym się nim...
- A co dostanę w zamian? - warknąłem.
- Pokażę ci magiczne miejsce - zając uśmiechnął się lekko. 
- Niech będzie - zgodziłem się - Tylko się pośpiesz! I jeśli tylko mnie okłamujesz lub spróbujesz uciec gorzko tego pożałujesz.
Zwierzak zaśmiał się po czym grzebnął małą łapką uzbrojoną w ostre pazurki w ziemi, a cały otaczający mnie krajobraz zniknął. Przez chwilę poczułem się jakbym zemdlał. Otaczała mnie czarna i przerażająca nicość. Po chwili jednak znalazłem się na łące pokrytej małymi żółtymi kwiatkami. Rozejrzałem się dookoła i z lekkim przerażeniem stwierdziłem, że nigdy tu nie byłem co oznaczało, że nie będę umiał wrócić... Niepewnie ruszyłem przez żółtą równinę. Parszywy zając! Nie blefował, ale zrobił coś o wiele gorszego niż ucieczka! - denerwowałem się, a w około mnie pojawiły się płomienie, które natychmiast zaczęły rozszerzać się. Warknąłem i zmusiłem się do ugaszenia ognia. Nie mogłem pozwolić żeby to, mimo wszystko pięknie miejsce, spłonęło. Ogień nie dał się jednak zgasić. Nie słuchał mnie tak jak zwykle. Linia płomieni zaczęła oddalać się ode mnie tworząc coś w stylu znaku za którym mam podążać, żeby się stąd wydostać. Pobiegłem we wskazanym przez żywioł kierunku. Ogień zatrzymał się przed małym jeziorkiem, a ja zrozumiałem, że żeby dostać się z powrotem do watahy muszę tam wskoczyć... Wziąłem głęboki oddech i skoczyłem w objęcia śmierci. Dobra nie do końca. Znów poczułem się jakbym zemdlał, a potem znalazłem się w rzece u stup wodospadu w Watasze Wspomnień. Szybko wybiegłem z wody i otrzepałem się z obrzydzeniem. 
- Nienawidzę wody - warknąłem po czym ruszyłem wreszcie coś upolować. Byłem naprawdę głodny!

Nowa wilczyca!


Imię: Inkara (Inka)
Drugie imię: Evellyn (Ev)
Przydomek: Wschodni Wiatr
Wiek: 8 lat
Płeć: wadera
Żywioł: wiatr
Stopień umiejętności magicznych: 6
Stanowisko: Dowódca Strażników
Charakter: Ev jest dość nieśmiała co utrudnia jej dobre relacje z innymi wilkami. Nie oznacza to jednak, że wilczyca nie lubi towarzystwa. Kiedy już kogoś lepiej pozna otwierz się przen nim zupełnie, a rozmowa z tym kimś jeat bardzo swobodna. Inkara ma bardzo niskie mniemanie o sobie i w pewnym stopniu jest to słuszne, gdyż wadera jest potwornie niezdarna. Jest zabawna, ale trudno to dostrzec przez jej nieśmiałość.
Zalety: Bardzo dobrze lata mimo, że nie ma skrzydeł. W powietrzu czuje się wolna jak ptak. Pięknie śpiewa oraz ma bardzo bujną wyobraźnię. Ma też bardzo dobrą pamięć.
Wady: Inka to bardzo niezdarna wilczyca. Nie potrafi pływać, dobrze polować, daleko skakać, szybko biegać.
Rodzina: Siostra (na zdjęciu) oraz rodzice zostali w watasze, którą Evellyn opuściła.
Zauroczenie: Jest taki jeden, który sprawia, że pod Inką uginają się łapy, a serce gwałtownie przyśpiesza... <3
Partner: Jeszcze nie ma.
Szczeniaki: Brak, raczej nie potrafiłaby dobrze zaopiekować się szczeniakami...
Upomnienia: 0
Nick: Feta