Nowa okolica była przyjazna, ale nie na tyle by być spokojnym. Rozglądałam się na wszystkie strony, rejestrując każdy dźwięk, zapach. Wszystko było nowe, tak jakby nagle cały mój świat znikł i zmienił się całkowicie. Czasami lubię coś zmienić, ale nie na taką skalę. Chodziłam niepewnie po terenach watahy w poszukiwaniu czegoś znajomego. Obserwowałam drzewa, ptaki. Lekko zmęczona ciągłym chodzeniem postanowiłam się napić. Szłam za zapachem wody, aż zobaczyłam małe jeziorko. Podeszłam kiedy nagle usłyszałam w tyle jakiś odgłos. Poślizgnęłam się na mokrym brzegu i wpadłam do wody. Wstałam otrzepując się. Zza krzaków wyszła młoda wadera, która przyglądała mi się z zaciekawieniem. Nieśmiało podeszłam do niej, a ona tak samo niepewnie cofnęła się lekko.
-Jestem Evening. Możesz mówić mi Eveni. – powiedziałam chcąc przełamać się tym razem.
-Inkara, lub Inka. – mruknęła.
Widząc jej nieśmiałość, poczułam się pewniej i uśmiechnęłam się.
-Inka - ładne imię – powiedziałam już bardziej swobodnie.
<Inka?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz