Od kilku dni, szukałam czegoś do jedzenia. Na terenach gdzie obecnie się znajdowałam nie było dużo zwierzyny, więc musiałam się zadowolić jagodami. Jednak mój żołądek jest dość wymagający – niezbyt mu to pasowało. Resztkami sił upolowałam zająca, a po posileniu się jego mięsem położyłam się przy starym dębie, mając na celu zasnąć. W nocy obudził mnie szelest. Dzięki temu, że byłam przestraszona rozglądałam się. Dojrzałam innego wilka, który podszedł do mnie złowrogo i warknął na mnie jakbym miała stać się jego ofiarą. Tym razem moja odwaga wzięła górę – skoczyłam na niego, aż zorientowałam się, że to wadera.
-Ale niespodzianka – pomyślałam.
Walka nie trwała długo, bo rozcięłam przednią łapę. Upadłam na ziemię, a przeciwnik znikną w otchłani lasu. Leżąc bezradnie wylizywałam ranę, która za nic nie chciała przestać krwawić. Może jestem nieśmiała i skryta w sobie, ale nie ból mną kieruje. Wstałam, lekko utykając na prawą, przednią łapę. Weszłam na wyższą skałę i zawyłam głośno, mając w nadziei nadejście jakiejś pomocy. Chwilę później zdałam sobie sprawę z tego, że to nie był dobry pomysł. Inne wilki widząc, że jestem ranna z pewnością by mnie rozszarpały i zjadły, gdyż byłam łatwą zdobyczą. Zza skał wyszedł wilk, wyglądający nawet przyjaźnie. Podszedł do mnie mierząc mnie wzrokiem.
-Czego tak leżysz? – warknął.
-Łapa mi krwawi. – odparłam cofając się lekko.
-Nie musisz się bać. Jesteś na terenie Watahy Wspomnień więc nic ci nie grozi. – powiedział.
Wstałam posłusznie spuszczając głowę i wzrokiem śledząc swoje łapy podążające na wprost. Wilk pomógł mi iść. Przedstawił mnie alfie, która przyjęła mnie do watahy. Uważnie obserwowałam innych członków nowej rodziny. Podszedł do mnie inny wilk, a ja nieśmiało zerknęłam na niego.
<Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz