Pędziłem jak szalony przez las zgrabnymi łukami omijając drzewa. Obudziłem się zaledwie przed chwilą gdyż moja nadmierna energia, którą teraz wyładowywałem, nie pozwalała mi spać. Moje myśli krążyły w okół wielu różnych zagadnień. Np: Co by było gdybym był wilkiem ziemi...?Czy też miał bym wtedy ADHD czy był bym poważny i spokojny? Albo dla czego Loure został alfą?! Przecież to totalnie niesprawiedliwe. Ładnie by wyglądał z twarogiem na głowie - moje myśli zaczynały trochę wariować.
- Dlaczego z twarogiem? - spytałem sam siebie jednocześnie próbując przypomnieć sobie co oznaczało to dziwne słowo. Nie zdążyłem jednak pomyśleć zbyt długo bo prawie potknąłem się o leżącą na ziemi waderą.
- Cześć, jestem Jacob - wypaliłem od razu po czym zorientowałem się, że wadera wygląda na martwą. Sprawdziłem jej puls i odetchnąłem z ulgą gdyż wszystko wskazywało na to, że tylko zemdlała. Tylko co by tu z nią zrobić bo nie mogę jej przecież zostawić w lesie - myślałem. Muszę ją ocucić w jakiś sposób, tylko w jaki...?
Popatrzyłem na jej niebieską gdzieniegdzie sierść i pomyślałem, że może nie głupim pomysłem było by wrzucenie do wody szybko jednak rozmyśliłem się bo gdyby jednak wygląd wilczycy był mylący? Mogła władać innym żywiołem. W końcu postanowiłem zaciągnąć ją do Emriv i sprawdzić co ona z nią zrobi, bo w końcu ma o wiele więcej rozumu ode mnie. Chwyciłem waderę delikatnie za kark i zacząłem ciągnąć po ziemi idąc tyłem.
Szedłem tak dość długo, ale w końcu udało mi się dociągnąć obcą do groty alfy.
- Emriv?! - zawołałem rozglądając się dookoła.
- Idę! - usłyszałem jej głos, a następnie zobaczyłem wychodzącą z jaskini.
- Patrz co znalazłem - pochwaliłem się tryumfalnie wskazując na wilczycę.
Emriv? Loe?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz