- Hej, jak się nazywasz? – uśmiechnęła się.
- Aretja, a ty? – ośmieliłam się zapytać.
- Amber, miło cię poznać. Co robisz? – spytała zaciekawiona. A więc ktoś się mną interesował! Byłam taka szczęśliwa.
- Odpoczywam. – odparłam i odwzajemniłam uśmiech. – Dzisiaj musiałam dłuuugo pracować. Jestem opiekunką i nauczycielką, a chyba wiesz, jak to jest z tymi szczeniakami! – dodałam, chichocząc.
- Wiem, wiem. – pokiwała głową wesoło. – W takim razie nie przeszkadzam. Do zobaczenia kiedy indziej, pa! – Pomachała mi łapą i odbiegła. Tym czasem ja zapuszczałam się coraz głębiej w las. Nagle moim oczom ukazała się stara, misterna studzienka wykładana kamieniami. Obok leżało połamane i spróchniałe od dawna wiaderko. Ostrożnie podeszłam trochę bliżej. Chyba z takich miejsc ludzie czerpią wodę. Nachyliłam się by zobaczyć dno. W środku było ciemno i mrocznie, na dno prowadziły nieskończenie długie schodki. Studnia była wyschnięta. Wzięłam leżący nieopodal kamyk i rzuciłam nim do środka. Nie usłyszałam jednak uderzenia.
CDN. Niedługo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz